poniedziałek, 31 grudnia 2012

Klejnot z okazji nastania zimy i Nowego Roku czyli zimorodek

Dziś same pozytywne informacje!
Po pierwsze mamy już od paru dni kalendarzową zimę, czyli tylko jedna pora roku dzieli nas od wiosny!!!A to samo w sobie czyni tą wiadomość piękną. Wydaje mi się że szybko zleci ten czas....szczególnie jak zima ma wyglądać tak jak ta za oknem.
A po drugie wraz z nastaniem nowej pory roku, dzień zaczął się wydłużać. Czyli już jest co świętować. A na domiar dobrego (dla odmiany od złego ) mamy już Nowy Rok (jak piszę tego posta to już część naszej planety świętuje... mojej okolicy też ;(
Wszystko jest umowne więc jak by co, to może być rok 8000 jak ktoś ma obiekcje do 13 w kalendarzu. Ja osobiście nie mam, ale są gusta i guściki.

To dobra okazja do zdjęć o tematyce zimowej ale ciut innej niż tej do jakiej przywykliśmy (śnieg, szron).
Mam dziś wyjątkowego gościa.
Zimorodka, który z nazwy jest jak najbardziej na czasie. A po za tym jest absolutnie piękny i szmaragdowo-szafirowy jak najcenniejszy klejnot.




Jego nazwa wywodzi się od legendy jakoby odchowywał pisklęta zimą. Bo zazwyczaj pojawia się jesienią i zimą tam gdzie w lato go nie widziano. Ale miejsca wybiera starannie, bo jest ptakiem "wodnym" nie z racji tego że pływa, ale z racji ryb jakie stanowią podstawę jego menu. Żywi się drobnymi słonecznicami czy kiełbikami, które łowi nurkując gwałtownie w wodzie.





Lubi, tym samym, leniwie płynące strumienie i rzeczki oraz płytkie zbiorniki wodne porośnięte bujną roślinnością i krzewami, których gałązki stanowią idealne miejsce do czatowania na zdobycz.
Te preferencje czynią Moczarowisko dobrym terenem łowieckim dla tego pięknego gościa.





Ponieważ Zimorodki składają jaja w wygrzebanych przez siebie tunelach w ziemi, na urwistych brzegach rzek, nie sądzę by gniazdowały w moich moczarach. Bo niestety nie dysponuje takimi stromymi brzegami jakich potrzebują. Ale w drugiej połowie lata pojawiają się tłumnie latając nisko nad wodą.


Zdjęcia które dziś umieszczam napawają mnie dumą mimo że nie są idealne. Ten klejnot strzeże swojej prywatności i nie lubi jak mu ktoś w piórka patrzy. Jest malutki, sprytny i szybki więc taka sesja to prawdziwa perełka, bo zazwyczaj śmiga jedynie nam gdzieś w oddali a jedyne co jesteśmy w stanie zakonotować z jego obecności to charakterystyczne pogwizdywanie.
Ten był łaskawy...
Choć z początku tak mi się trzęsły ręce że część zdjęć wyszła nieostra. Wbrew pozorom, ten model był  moim marzeniem. A często bywa tak, że kiedy takie marzenie się spełnia to emocje biorą górę. Mój aparat jest bardzo dobrą cyfrową lustrzanką (nie narzekam ;) ) ale do fotografowania ptaków trzeba mieć dobre obiektywy a tu muszę przyznać mam braki. Ale i tak się udało.



Zimorodek mimo że przebywa w Moczarowym ogrodzie tylko część roku, to dla mnie jest prawdziwym symbolem dzikiej i mokrej jego części czyli stawów i doliny rzeki.



Z racji że stary rok 2012 chyli się ku końcowi czas na nowy....
Tym samym chce Wam złożyć życzenia na Nowy Rok!!! Nie tylko by był lepszy od poprzedniego, ale też by dał Wam okazję do spełniania marzeń, do odnajdywania nowych pięknych dróg i samych ukwieconych ogrodów. By otaczały Was tylko malownicze krajobrazy i piękne widoki oraz radość, miłość i zdrowie!!!

a całemu ludzkiemu światu życzę odrobinę empatii do istot mniejszych .... tym samym nie używania do świętowania petard i fajerwerk, bo dzikie zwierzaki bardzo się ich boją i masową cierpią a często też giną przez naszą bezmyślność.... Tym samym przyłączam się do akcji i Was też zachęcam.

http://www.facebook.com/photo.php?fbid=10200269698213090&set=a.1298806518227.44399.1472331950&type=1&theater

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i Noworocznie!!!



wtorek, 25 grudnia 2012

Program Maja w Ogrodzie i Święta ;)

W zeszłą Niedzielę odbyła się premiera odcinaka Mai w Ogrodzie z Moczarowym ogrodem w roli głównej.
Statystyki na blogu oszalały, dostałam wiele miłych maili. Za zainteresowanie, maile, życzenia bardzo serdecznie dziękuję!!!!
Witam też na blogu nowych czytelników! W archiwum bloga na bocznym pasku znajdziecie wszystkie przeszłe posty o ogrodzie i oranżerii. Nie tylko te najpopularniejsze ale też te mniej ;) choć być może na interesujące Was tematy.
Blog jak na niesfornego (prawie) dwulatka ma już wiele stron i ponad 120 postów więc jest w czym wybierać i przebierać.




Z tego wszystkiego a w szczególności z powodu świątecznej krzątaniny nie złożyłam Wam życzeń!!! Ale poprawię się na Nowy Rok, obiecuję ;) Dołączam się do tych płynących z odbiorników i liczę na Waszą wyrozumiałość. Bo znowu ciut ciut mnie zasypało i to nie śniegiem ;)

Ale przede wszystkim w dzisiejszym poście chciałbym odnieść się do programu który mogliście obejrzeć w Niedzielę w TVN i którego powtórki będą przez cały tydzień. Program można znaleźć w internecie pod linkiem
a opis do niego TU

A więc na wstępnie chciałbym podziękować Wszystkim którzy przyczynili się do jego powstania.
Szczególnie Pani Annie Słomczyńskiej i Mai Popielarskiej jak również panu Zbigniewowi Pachulskiemu, który odkrył mojego bloga.
Ale także wszystkim operatorom i dźwiękowcom którzy naprawdę włożyli sporo pracy i serca w powstanie programu. 
Osobiście dziękuję też Corinne Jankowskiej za cudowne fryzury i makijaż, za każdym razem inne i piękne. Jak się Wam podobam na nagraniu to jej zasługa ;)

No i moje psiaki były autentycznie szczęśliwe ;) Odkryłam też że mój Hasz Locura en los Ojos to prawdziwy aktor.








Miło zobaczyć swój ogród za pomocą oka i szkiełka innych ludzi. Taka odmienna perspektywa jest zawsze cenna. Co więcej część zdjęć jest archiwalna. Stali bywalcy bloga na pewno są w stanie wychwycić co jest stare co nowe ;).
Z archiwum..... rok 2005. Najlepiej to widać po alejce do powozowni i ówczesnej wielkości krzewów.





Pierwsze nagranie miało miejsce 7 lat temu kiedy ogród dopiero "wpadał w moje szpony" nie było ogrodu różanego i większości okazałych rabat, ani oranżerii w jej teraźniejszej postaci. Były za to plany i pomysły do realizacji. Od tego czasu włożyłam we wszystkie te zmiany mnóstwo czasu i energii. Powstał też ostry podział na ogród wczoraj i dziś, czyli dwa kompletnie inne ogrody. Zupełnie jak opisywana historia z "ogrodem południowym" ( post o jego metamorfozie znajdziecie Tu lub tu ) 
Wczoraj ....


.....dziś




Po tym pierwszym nagraniu doszłam do wniosku że należy rozprawić się z dwumetrowymi pokrzywami które stanowiły wtedy odległe tło nagrania i tak powstała pierwsza długa na 20 metrów rabata na skarpie.



W 406 odcinku "Mai w ogrodzie" pierwsze skrzypce gra oranżeria z jej długaśnymi rabatami oraz patio. To niewątpliwie najbardziej doinwestowany fragment Moczarowiska w ostatnich latach. Z pewnością poczynię kiedyś obszerny post o tym jak i z czego powstało to miejsce. Bo było naprawdę zapuszczone i zagruzowane, zupełnie nie przypominające tego co można zobaczyć na pokazywanych ujęciach.
A tym czasem




A jeśli komuś mało florystycznych łączek...




Pewnie wielu z Was zadaje sobie pytanie skąd to się wszystko wzięło i czy ja też mogę mieć coś takiego w swoim ogrodzie?
Odpowiedź jest prosta jak kłębek drutu zwiniętego w kieszeni, trzeba mieć pasję która nakręca oraz podwinąć rękawy i nie liczyć że ktoś coś za nas zrobi ;) Czyli szpadelek, grabki i np. mały pomarańczowy żuczek (dla nie zorientowanych post o powstawaniu rabat tu ) Oraz każdej wiosny budzić się do pracy własnie z przeświadczeniem że "da się radę" i "można zrobić" oraz z głową pełną pomysłów.

W programie padają słowa o produkcji sadzonek oraz zbieraniu materiałów rozbiórkowych (o tym można też przeczytać na blogu) ale wiem doskonale że widać efekt a nie dochodzenie do niego, czyli długich godzin poświęconych mozolnej pracy nad wizją którą się miało w głowie. By ten fakt nie umknął w natłoku rabatowo-kwiatowo-roślinnych widoków, warto poświęcić chwilę na poznanie Moczarowego ogrodu bliżej na blogu. 



Pozdrawiam Wszystkich jeszcze bardzo Świątecznie ;)





niedziela, 16 grudnia 2012

Strojność Świąteczna

Zima przybyła jak to często bywa w Grudniu.... zrobiło się nawet bardzo biało i uroczyście przez chwilę, bo teraz ta cała białość się rozpuszcza a szkoda...




Nadchodzą Święta Bożego Narodzenia wielkimi krokami.



By wprowadzić się w bardziej odświętny nastrój zabrałam się za dekoracje. Bo czymś trzeba ręce zająć.


Jako że budynki są stare, mają swój klimat, wymagają przemyślanej i naturalnej dekoracji. Kompletnie nie widzę możliwości dekorowania ich światełkami, czyli według mody jaka panuje obecnie. Na mojej wsi wszystko się skrzy od kolorowych girlandek, kurtynek oraz świecących bałwanków....Ratunku!!! Choć na swój sposób "piknie jest", tak po amerykańsku czyli wieje wielkim światem.
Nie mam nic przeciwko dekoracjom zawierającym światło ale są pewne granice których jakoś nie przekraczam.

Jako że lubię sobie dłubać wybieram naturalne materiały: gałązki iglaków, szyszki, szkło i wszystko co wygląda fajnie a mój ogród postanawia udostępnić.







Właściwie co roku nad głównym gankiem dworu zawisa girlanda. Staram się by za każdym razem by była inna.
W tym roku będzie bardzo eko....już widzę te zachwycone dekoracją kosy! Będą w niej małe jabłka z naszej dzikiej jabłonki. Czyli coś dla oka i brzuszków co poniektórych. Szyszki i zaschnięte kwiaty hortensji bukietowych też z ogrodowej uprawy. Czyli to co w wiankach na drzwi. Girlanda na razie w wersji nagiej.



W domu na kominku można za to poszaleć z materiałami których na zewnątrz się nie użyje. Zabawki z masy solnej oraz dekoracje ze złotej słomki i jabłuszka.

To był jabłkowy rok więc aż się prosi by na koniec roku to podkreślić. Szczególnie jak ktoś się nie przesycił tym urodzajem.


Zabawki z masy solnej zrobiłam wcześniej, muszę na to mieć "humorek" bo wymagają trochę pracy i skupienia. 




Uwielbiam zabawki z masy solnej, wystarczy odrobina brokatu by się błyszczały świątecznie a do tego są w takim fajnym naturalnym kolorze. W tym roku szczupłe aniołki i grubaskowi kolędnicy.



Ale klecenie girland i wianków to już czysta przyjemność.
Jeszcze do Świąt mam trochę czasu, więc pewnie nie raz zrobię jakieś poprawki, ale na razie niech powoli tworzy się nastrój.

Tu powstająca girlanda na kominku w salonie zielonym. 




Mam tym samym ogłoszenie drobne acz ważne!!!!!

23 Grudnia o godzinie 8 (a nawet ciut przed 8) będzie premiera odcinka "Mai w ogrodzie" w TVN, a w nim Moczarowy ogród!!!!
Potem powtórki programu będą puszczane w TVN Meteo przez cały Świąteczny tydzień.
Przyznam że mam tremę ;) jak to wszystko wyszło, ale na deser dostaniecie bonus w postaci nagrania bagienkowej słynnej choinki w pełnej krasie...a choinka jest więcej niż specyficzna.
Wiem że są tacy którzy czekają na ten odcinek więc anonsuję wcześniej i jeszcze powtórzę przed 23 ;)










piątek, 7 grudnia 2012

...........

Dziś miało być o czymś innym, ale o tym będzie później....



Zmarła bliska mi osoba..... nagle.

Śmierć zawsze przychodzi nie w porę, wielu z nas z nią, nie po drodze. Pozostaje szok i smutek. Rodzą się pytania o sens istnienia....o to gdzie wszyscy pędzimy? meta jest znana, ale nikt nie wie kiedy ona nastąpi, za którym zakrętem będzie już po wszystkim.

Widzieliśmy się jeszcze w sobotę.....

W tą samą sobotę wypisali mojego ojca ze szpitala niecałe 24 h po operacji, ale z racji że to sobota nie wydali mu ubrania z depozytu. Dali mu w rękę wypis i do domu.....w piżamie i kapciach!!! Wyobrażacie to sobie? Ja mam naprawdę bujną wyobraźnię, ale starszego pana nie wysłałbym do domu bez ubrania w zimę.

Ręce mi opadły. Wiecie że nie piszę na blogu o swoim życiu prywatnym, ale to nie kwestia mojego życia....tylko naszego życia w ogóle. Wiem że drogi nie są usłane płatkami róż ale mam wrażenie że sami sobie rzucamy ciernie pod nogi.
Ale może na tym to wszystko polega, cała natura jest przepełniona walką i mozolnym parciem do przodu w oparach cierpienia. Każdy jest jednostkowy i niepowtarzalny, ale też skazany na walkę o samego siebie z otaczającą rzeczywistością. Teraz kiedy przyroda szykuje się do zimy, patrze na to każdego dnia. Wszystko się chyli do nieubłaganego końca, a każde stworzenie walczy o swoje pięć minut. Wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi i pozostaje odwieczne pytanie, co jest po drugiej stronie. Jeśli mamy tam szanse spojrzeć wstecz, to nie wiem czy każdy jest na to gotowy, a nawet chce. Żyć też trzeba potrafić.....być człowiekiem a nie produktem człowieko-pochodnym.
Dokąd biegniesz? jakim kosztem własnym to osiągasz? dlaczego ciągle chcesz więcej? Pieniądze które są w obecnej dobie wyznacznikiem wartości nie dają gwarancji bajkowej egzystencji. Czy w pogoni za "więcej i lepiej" nie traci się tego co najważniejsze i nie do odzyskania za żadne skarby?
W tym wszystkim, czasem łatwiej mi zrozumieć cele myszy niż bliźniego, czy nawet samej siebie.... Mysz, ma wszystko jasno określone, licznych wrogów, problemy lokalowe i pokarmowe, oraz małe ciałko z futerkiem które trzeba chronić przed zagrożeniami, używając wszystkich przydzielony szarych komórek.
Niby w tym wszystkim człowiek jest podobny, ale warstwa kulturowa zatarła cele, zamazała rytm. Wszystko stało się nielogiczne i niepewne.
Wnioski.....Tyle nas co tu i teraz. trzeba łapać chwilę bo po nas to i tak potop. Dochodzę do tego coraz bardziej z każdym dniem, z każdym traumatycznym wydarzeniem.
A co do tego ma ogród? W sumie patrząc na przyrodę można dojść do tej prawdy każdej jesieni. Tym przyroda jest mądrzejsza od mnie. Zwykła pokrzywa wie że na wszystko jest stosowny czas, który trzeba wykorzystać do cna.
Ale człowiek i tak wierzy że trawa jest zawsze zieleńsza tam gdzie go nie ma......


To już chyba ostatnie zdjęcia gasnącej jesieni, takiej jesieni w szarych i sinych kolorach. Może mniej optymistycznej, może ciut smutnej..... Od dziś pada w Moczarowym śnieg....wszystko bieleje w oczach. Mam nadzieję że zapanuje łagodna biała zima. Chcę chwili spokoju i odpoczynku. Ogród jest przygotowany do zimy. Zostały jeszcze krzewy które trzeba okryć w razie silnych mrozów....
W każdym razie broń już złożyłam....



Co prawda to cała szarość nie jest wcale martwa, powiedziałbym że jest w niej sporo nadziei i życia....pod śniegiem ukryją się ostatnie kwiaty i liście.... a nawet marsjańskie grzyby w kolorze niebieskim...