Wczoraj wyściubiłam nos z domu i ze
zdziwieniem odkryłam że coś w przyrodzie drgnęło. Powietrze było
jakieś inne, a ciepłe, lepkie światło, nisko nad horyzontem
wiszącego słońca, otulało okolice. Sikorki radośnie cwierkały w
krzakach. Czyżby to przedwiośnie?
Ostatnie dni minęły mi na sprawach
zdecydowanie odległych od ogrodowych, choć zazębiających się w pewien sposób o
temat. I nim się spostrzegłam luty mi umknął. W międzyczasie
ogród rozmarzał i stawał się wiosenny by później zamarznąć i
powrócić do wersji zimowej.
Kiedy już tchnęło wiosną i wszystkie cebulowe rośliny wychylały się spod śniegu wydawało się że wiosna stoi na progu.
Ale po chwili ogród zmieniał wystrój....no i było zdecydowanie mniej optymistycznie, za to jak pięknie!!
A potem spadało z nieba jeszcze więcej białego puchu i grzebało nadzieję na szybkie rozpoczęcie prac w ogrodzie.
Zima jest niewątpliwie piękna jak jest śnieżna i łagodna. W tym roku doceniałam ten spokój jaki dawały pokłady śniegu pod którymi spokojnie spały wszystkie wrażliwe i mniej wrażliwe rośliny. Ale już tak jest, że jak za oknem hula zima, można się zająć czymś pożytecznym. Dla przykładu, coś posiać lub poszukać oznak życia w doniczkach w oranżeryjce albo zrobić zaległe porządki tu i ówdzie. Jak każdy ogrodnik w lutym na "głodzie zimowym" czymś ręce trzeba zająć. A te ostatnie tygodnie zimy aż się proszą o jakąś działalność.
Druga połowa lutego to dobry czas by wysiać nasiona pnączy które długo kiełkują. To taki przedsmak prac ogrodowych, kiedy znowu trzeba pobabrać się w ziemi....
Nasiona warto namoczyć w ciepłej wodzie co najmniej 24h, po czym zadomowić w małych doniczkach z odpowiednią mieszanką ziemi.
Te małe czarne kuleczki to własnoręcznie zebrane w zeszłym sezonie nasionka thunbergii i cardiospermum.
Cardiospermum ma pewną magiczną cechę, zachowuje zdolność kiełkowania nawet 10 lat! Pierwszy raz kiedy je wysiewałam, uzyskałam sadzonki z nasion przeterminowanych, bagatela, 8 lat!!! To się nazywa chęć przetrwania mimo wszystko.
Takie ziemne zabawy w ogrodnika sprawiają że zaczynam czuć wiosenny klimat. Choć w tym roku czekam na wiosnę bardzo spokojnie i pokornie to jednak wszystkie jej oznaki wyjątkowo mnie cieszą.
Z serii nadchodzi nowe...odchodzi stare (oby)
Mamy taką tradycję że dekoracje świąteczne zdejmujemy w popielec. Wiszą więc sobie długo jako kolorowe przecinki w zimowej szarości. Jak opisywałam Wam w grudniu powstawanie tych dekoracji, zaznaczałam że będą w tym roku eko. No i faktycznie były na tyle eko że ptaki nie przestawały w nich buszować. Kiedy jabłka przemarzły na girlandach i wiankach zrobiły się bardzo smaczne.... a kiedy rozmarzały pokrywały się pięknym lodowym lukrem.
Powinnam tą girlandę już dawno zdjęć, ale nie mam serca bo obywatel kwiczoł upatrzył ją sobie jako wymarzone miejsce do siedzenia i biesiadowania. Z niechęcią się zrywa jak podchodzę do ganku i oczywiście nie szczędzi mi pretensji że go zmuszam do zmiany postoju.
Ale wokoło wszystko się zmienia i powoli ożywa, czas się pożegnać z zimowym wystrojem i rozpocząć nowy rozdział, nawet ku rozpaczy kwiczoła.
W oranżeryjce rośliny odczuwają skutki wydłużania się dnia i puszczają nowe pędy.
Na pierwszym miejscu w wyścigu o miano najzieleńszej na przedwiośniu panie: hortensje i fuksje.
Nawet choinka postanowiła się zazielenić świeżą wiosenną zielenią.... Zaraz będzie i czas na nią.... choć karnawał był w tym roku taki krótki że trudno nam było się z nią rozstać w środę popielcową. Ale myślę że to są ostatnie dni tej pięknej dekoracji i do przyszłych Świąt trzeba będzie poczekać na nową. Nie spieszymy się z rozbieraniem dopóki w ogrodzie jest śnieg. Ale kiedy ten powoli znika czas i na inne relikty zimy...
Wszystko wskazuje na to że wiosna jednak nadchodzi.
Kiedy wczoraj zobaczyłam te piękne przebiśniegi a w powietrzu nad moją głową latały jakieś drobne muszki to trudno było się oprzeć wrażeniu że to już.
Narcyze coraz bardziej zielone ;)
Prymulki są tak zielone jakby był kwiecień.
Oczar szaleje, choć w tym roku był bardzo ostrożny i rozwija swoje płatki dopiero teraz, widać zeszła zima pozostała mu w pamięci....
A do tego jeszcze te kotki na wierzbach...
Wiosenne prawda?
W koronach drzew też ożywienie.... takie że trzeba na głowę uważać, bo można zarwać np szyszką ;) Bo ktoś się tak energicznie pożywia.
Byle do wiosny ;)