„Splątany
gąszcz traw, chwastów, zielska i bodiaków buzuje w ogniu
popołudnia. Huczy rojowiskiem much popołudniowa drzemka ogrodu.
Złote ściernisko krzyczy w słońcu, jak ruda szarańcza; w
rzęsistym deszczu ognia wrzeszczą świerszcze; strąki nasion
eksplodują cicho, jak koniki polne.
A
ku parkanowi kożuch traw podnosi się wypukłym garbem-pagórem, jak
gdyby ogród obrócił się we śnie na drugą stronę i grube jego,
chłopskie bary oddychają ciszą ziemi. Na tych barach ogrodu
niechlujna, babska bujność sierpnia wyolbrzymiała w głuche
zapadliska ogromnych łopuchów, rozpanoszyła się płatami
włochatych blach listnych, wybujałymi ozorami mięsistej zieleni.
Tam te wyłupiaste pałuby łopuchów wybałuszyły się jak babska
szeroko rozsiadłe, na wpół pożarte przez własne oszalałe
spódnice.”
SIERPIEŃ
Bruno Schulz
„Sklepy
Cynamonowe”
Nigdzie nie spotkałam podobnego opisu łopianu jak u Schulza. Zdaje się on pasować do postrzeganego przez niego świata przyrody, oraz do samej rośliny jako takiej. Nie znajdziemy tu delikatnych poetyckich słów zachwytu. Natura jest żywiołem, ma płeć żeńską, nieokiełznaną, dynamiczną i trudną do zrozumienia. Pełną ciemnych mocy i magii. Ta przyroda kojarzy mi się negatywnie, bo jest pełna niepokoju, taka lepka z opisu. Ale z drugiej strony kto by tak cudownie ujął w słowa urodę łopianu????
„głuche
zapadliska ogromnych łopuchów, rozpanoszyła się płatami
włochatych blach listnych, wybujałymi ozorami mięsistej
zieleni.....jak babska szeroko rozsiadłe, na wpół pożarte przez
własne oszalałe spódnice.”
Lepiej się nie da, i by poczynić taki
opis trzeba być wprawnym obserwatorem. Bo trudno wyobrazić sobie że
tak potężna roślina nie zagłusza wszystkiego wokoło swymi
wielkimi baldachami liści, nie tłumi, nie dominuje. Tak trzeba to
powiedzieć wprost, łopian jest w tym wszystkim też bardzo kobiecy.
Epatuje negatywnymi cechami rodzaju żeńskiego. Jest zachłanny i
zaborczy, czepialski i natrętny, oraz z pewnością próżny o czym
świadczą jego gabaryty.
Nie lubimy go i nazywamy pospolitym
chwastem. Ale czy nie warto się mu przyjrzeć bliżej? Teraz kiedy
wiosna zbliża się wielkimi krokami i czynimy plany na kolejne
sezony może warto pomyśleć o tym by wprowadzić tego giganta do
ogrodu, lub nie wyrwać już kiełkującego, z którym do tej pory
walczyliśmy uparcie???
Tak! to będzie post z serii kochajmy
rodzime chwasty!!! i dostrzeżmy w nich zuchwałe piękno!
Wiem że w małych ogrodach nie
znajdzie się zapewne miejsce dla tej wielkiej rośliny dwuletniej
ale w większych kto wie.....może kogoś zachęcę.
Zacznę od początku bo znam się z tą
rośliną dość długo. Łopian lubi się rozsiąść na swojej
spódnicy z liści a w tym celu potrzebuje przestrzeni. Najlepiej
prezentuje się jako soliter lub w grupie kilku sztuk. Tak właśnie
rośnie na wyspie, osiągając imponujące rozmiary ponad 2 metrów.
Jego średnica potrafi osiągnąć 1,5m, więc można określić że
ma rozmiary średniego krzaka. Ale by wyrósł okazale potrzebuje żyznej
gleby i wilgoci. A takie warunki sprzyjają pojawieniu się na
łopianie ślimaków, które traktują roślinę jako niezwykle
pożywne danie. Mam wrażenie że łopian jest też rośliną
żywicielską wielu gatunków motyli.
W pierwszym roku uprawy lub dzikiego
wzrostu z mięsistej siewki rozwija się rozeta liści. Z wiekiem
liście stają się zielone choć z początku miewają srebrzysty
nalot. Są duże sercowate i grube. W drugim roku roślina wytwarza
wielki mięsisty korzeń i rozwija pęd kwiatowy.
Zakwita około lipca-sierpnia tworząc
kuliste złożone kwiaty w kolorze amarnatowo-fioletowym. I od tego
momentu prezentuje się najpiękniej. Kwiatów jest sporo, są bardzo
oryginalne, przypominają trochę kwiaty ostów i przyciągają
owady.
Jesienią i zimą kiedy liście obumrą pozostaje nam okazały
„konar” pełen czepiających się wszystkiego niełupek, zwanych
popularnie rzepami. Nasiona te przyciągają z kolei ptaki. Są
przysmakiem szczygłów, dzwońcy i czyżyków.
Tak więc w każdym ogrodzie eko,
powinno się znaleźć miejsce dla łopianu większego, a wypisane
powyżej zalety przemawiają na jego korzyść.
A tak szczerze to dla wszystkich którzy
poszukują oryginalnych roślin do swoich ogrodów może to być
ciekawe doświadczenie z wprowadzeniem królowej rumowisk na rabatę bylinową. Zamiast
innych tropikalnych wielkolistnych piękności, których istnienie
często weryfikuje pierwsza mroźna zima. Jak wiele rodzimych
gatunków łopian, ma nie tylko ciekawy wygląd, ale jest też
bezproblemowy. Pęd kwiatowy, jest sztywny i nie wymaga podpierania.
Roślina rośnie sama w półcieniu jak i na pełnym słońcu (choć
jej liście w gorące, suche dni mogą mdleć).
Są też inne zalety giganta, moje psiaki uwielbiają się ganiać w rzepowych chaszczach i zupełnie im nie przeszkadza że czasem się coś im do ogona przyczepi.
Na poniższych zdjęciach widać jakie gabaryty mają moje łopiany. Cafarek, ten czarny futrzasty jegomość, ma 70 cm w kłębie, głowę nosi sporo powyżej metra a i tak gąszcz "gałązek" i rzepowych kwiatów znajduje się dużo powyżej jego nosa.
W każdym razie mam ochotę
poeksperymentować z moimi łopianami i udekorować nimi nie tylko
wyspę ale też niektóre miejsca w ogrodzie. Mam plan wprowadzić je
na rabaty lub stworzyć z nich duże grupy na granicach gdzie ogród
uporządkowany chyli się ku dzikiemu I wcale nie chcę mu mówić
„odczep się rzepie” bo wiem że on się i tak nie odczepi.