niedziela, 5 sierpnia 2012

Wspomnienie lipca

Lipiec który jest miesiącem typowo wakacyjnym był w tym roku niezwykle pracowity.  Jak z resztą  widać, moich wpisów w lipcu, jak na lekarstwo.
By opisać, to wszystko co się działo, trzeba by siedzieć tydzień i wyszłaby z tego powieść trochę komiczna a trochę romantyczna, ale na pewno pełna akcji i ciekawych postaci.
Nie mniej wracając do tematów ogrodowych, był to też miesiąc kontrastów szczególnie w kwestii pogody. Na początku było koszmarnie gorąco. W ten okres po miłym dość łagodnym i deszczowym czerwcu ogród wszedł świeży zielony i rozkwiecony. Ale o tym już pisałam.



Ale już po kilku dniach upału, było jasne że wszystkie rośliny będą przekwitać w mgnieniu oka, bo nic nie wytrzyma temperatury, która w cieniu dochodziła do 35 stopni. Więc już w połowie miesiąca kolorystyka zmieniała się na letnią lub wręcz dojrzale letnią.









Zakwitły gromadnie liliowce, słoneczniki i jeżówki. Moi liczni jednoroczni wychowankowie doszli do fazy kwitnienia nawet szybciej niż było to w planie, choć akurat, uważam to za atut. A ja co kilka dni starałam się "malować trawę na zielono" wlewając do farby wciąż to nowych dodatków by ocień pasował do okoliczności. Raz Ginu z tonikiem, dla szanownych gość z Anglii, to znowu czerwonego wina z okolic Bordeaux dla tych co bliższa Francja lub Ponczu (wiem wiem że pochodzi orginalnie z Indii) by stworzyć bardziej amerykański klimat. Tak czy siak, takie manewry na powierzchni więcej niż 1hektara to nie lada wyczyn, a co dopiero taka "akcja" więcej niż raz w miesiącu! Po zakończonym, tak upojnie dniu, naprawdę moje możliwości wyrażenia czegokolwiek słowem pisanym (czy kilkanym) były naprawdę marne. A ogród wstrząsany kolejnymi porządkami rósł, kwitł i przekwitał najpierw w palącym upale potem w iście jesiennym klimacie środka miesiąca.
W między czasie zaliczyliśmy kilka burz a one nie oszczędziły wątpliwych dla mnie, atrakcji dźwiękowych, wzrokowych oraz jednego z naszych drzew p.p. jesiona wyniosłego. Na szczęście dla drzewa obyło się bez eksplozji. Nie mniej jednak drzewo wygląda jakby zaatakował je gigantyczny kocur który wbił pazury i pozostawił szramy na korze. "Burza tygrysica" była naprawdę straszna, a jeśli dodam że drzewo to jest dokładnie nad moim domem, to sami zrozumiecie jak bardzo. Od uderzenia pioruna spaliły się wszystkie elektroniczne sprzęty umieszczone na ścianach w tym najważniejszy....termometr! Od tego czasu nie mam najważniejsze informacji o otoczeniu .....
Ale mimo drobnych kataklizmów ogród dalej zmierzał w kierunku rozkwitu. W tym najbardziej parawany stworzone z roślin jednorocznych o sporych gabarytach czyli słoneczników i kosmosu. O samych sezonowych pięknościach mam zamiar jeszcze napisać ale tym razem skupię się na efekcie jaki dały w lipcu moje żywe zasłony i kotary.

 
A za rogiem...


rabata




I z drugiej perspektywy...
Rabata


zakręt


ściana kwiatowa.


Mur wyszedł dość spektakularny bo ponad 3 metrowy, w dolnym piętrze tytoń w środkowym kosmos a górą słoneczniki i niecierpek. Mając miłe wspomnienia z ubiegłego sezonu, postanowiłam tą kompozycję przenieść z rabaty na trakt wzdłuż drogi i był to zupełnie dobry pomysł.
A na samych rabatach pozostały zasiedziałe rezydentki i rezydenci.








Czasem z jakimś nowym akcentem np titonią. Ale o jednorocznych innym razem...





9 komentarzy:

  1. Ach cudo, cudo, cudo... słoneczniki z kosmosem i tytoniem rewelacja... zastanawia mnie tylko jak to wszystko u ciebie świetnie się trzyma ja muszę wszystko podwiązywać bo po deszczu moment się kładzie na ziemię... a u ciebie taki porządeczek zawsze.... Piękne połączenia....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część kosmosów już się trochę pokłada niestety. Te rosnące w pierwszym rzędzie. Ale faktycznie większość trzyma się sztywno pionu. Może to zasługa że rosną w dość zacisznym miejscu i bardzo słonecznym. Mają też sporo wilgoci i żyzną ziemię. Jak posiałam większe poletko kosmosu, którego tu na zdjęciach nie ma, to wewnątrz całe się położyło, tak metr od brzegu nasadzenia. Ale tego na szczęście nie widać ;))) bo od frontu jest ok.

      Usuń
  2. Piękne! i ściany, i zakręty i po prostu wszystko! Niesamowicie wyglądają kosmosy ze słonecznikami. Jeżówka jest boska i w ogóle wszystko! Sama nie wiem, czym się bardziej zachwycać! Dzięki za te widoki!
    Pozdrawiam i bardzo ciekawa jestem ogrodu sierpniowego.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogród sierpniowy w tym roku będzie podobny do lipcowego, tak myślę. Ale w lipcu robiłam dramatycznie mało zdjęć i nie mam jak pokazać innych części ogrodu. W sierpniu to nadrobię.

      Usuń
  3. Pozdrawiam z Mazur.
    Cudowne zdjęcia.
    U mnie też słoneczniki i kosmos.
    Buziaki pracusiu

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny, cudowny jest ten Twój Moczarowy. Zastanawiam się, jak Ty to ogarniasz, taką przestrzeń. Sama? Masz armię ogrodników? Jak to jest?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre pytanie jak ja to ogarniam..... niestety nie mam armii ogrodników, jestem sama do tej całej zabawy. Mój ogród jest gigantyczny, ale nie jest też tak pięknie zadbany jak Twój Gaju. Wydzieram z mojej przestrzeni obszary zadbane, ale gro ogrodu dziko sobie zarasta, bo inaczej się nie da, tzn ja inaczej nie daję rady, trudno mieć ogród o tak dużej powierzchni.

      Usuń
  5. Solidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.

    OdpowiedzUsuń