piątek, 15 marca 2013

Łopian większy, czyli odczep się rzepie!


 „Splątany gąszcz traw, chwastów, zielska i bodiaków buzuje w ogniu popołudnia. Huczy rojowiskiem much popołudniowa drzemka ogrodu. Złote ściernisko krzyczy w słońcu, jak ruda szarańcza; w rzęsistym deszczu ognia wrzeszczą świerszcze; strąki nasion eksplodują cicho, jak koniki polne.
A ku parkanowi kożuch traw podnosi się wypukłym garbem-pagórem, jak gdyby ogród obrócił się we śnie na drugą stronę i grube jego, chłopskie bary oddychają ciszą ziemi. Na tych barach ogrodu niechlujna, babska bujność sierpnia wyolbrzymiała w głuche zapadliska ogromnych łopuchów, rozpanoszyła się płatami włochatych blach listnych, wybujałymi ozorami mięsistej zieleni. Tam te wyłupiaste pałuby łopuchów wybałuszyły się jak babska szeroko rozsiadłe, na wpół pożarte przez własne oszalałe spódnice.”

                                                                                       SIERPIEŃ Bruno Schulz
                                                                                         „Sklepy Cynamonowe”

Nigdzie nie spotkałam podobnego opisu łopianu jak u Schulza. Zdaje się on pasować do postrzeganego przez niego świata przyrody, oraz do samej rośliny jako takiej. Nie znajdziemy tu delikatnych poetyckich słów zachwytu. Natura jest żywiołem, ma płeć żeńską, nieokiełznaną, dynamiczną i trudną do zrozumienia. Pełną ciemnych mocy i magii. Ta przyroda kojarzy mi się negatywnie, bo jest pełna niepokoju, taka lepka z opisu. Ale z drugiej strony kto by tak cudownie ujął w słowa urodę łopianu????

głuche zapadliska ogromnych łopuchów, rozpanoszyła się płatami włochatych blach listnych, wybujałymi ozorami mięsistej zieleni.....jak babska szeroko rozsiadłe, na wpół pożarte przez własne oszalałe spódnice.”

Lepiej się nie da, i by poczynić taki opis trzeba być wprawnym obserwatorem. Bo trudno wyobrazić sobie że tak potężna roślina nie zagłusza wszystkiego wokoło swymi wielkimi baldachami liści, nie tłumi, nie dominuje. Tak trzeba to powiedzieć wprost, łopian jest w tym wszystkim też bardzo kobiecy. Epatuje negatywnymi cechami rodzaju żeńskiego. Jest zachłanny i zaborczy, czepialski i natrętny, oraz z pewnością próżny o czym świadczą jego gabaryty.


Nie lubimy go i nazywamy pospolitym chwastem. Ale czy nie warto się mu przyjrzeć bliżej? Teraz kiedy wiosna zbliża się wielkimi krokami i czynimy plany na kolejne sezony może warto pomyśleć o tym by wprowadzić tego giganta do ogrodu, lub nie wyrwać już kiełkującego, z którym do tej pory walczyliśmy uparcie???
Tak! to będzie post z serii kochajmy rodzime chwasty!!! i dostrzeżmy w nich zuchwałe piękno!


Wiem że w małych ogrodach nie znajdzie się zapewne miejsce dla tej wielkiej rośliny dwuletniej ale w większych kto wie.....może kogoś zachęcę.
Zacznę od początku bo znam się z tą rośliną dość długo. Łopian lubi się rozsiąść na swojej spódnicy z liści a w tym celu potrzebuje przestrzeni. Najlepiej prezentuje się jako soliter lub w grupie kilku sztuk. Tak właśnie rośnie na wyspie, osiągając imponujące rozmiary ponad 2 metrów. Jego średnica potrafi osiągnąć 1,5m, więc można określić że ma rozmiary średniego krzaka. Ale by wyrósł okazale potrzebuje żyznej gleby i wilgoci. A takie warunki sprzyjają pojawieniu się na łopianie ślimaków, które traktują roślinę jako niezwykle pożywne danie. Mam wrażenie że łopian jest też rośliną żywicielską wielu gatunków motyli. 

W pierwszym roku uprawy lub dzikiego wzrostu z mięsistej siewki rozwija się rozeta liści. Z wiekiem liście stają się zielone choć z początku miewają srebrzysty nalot. Są duże sercowate i grube. W drugim roku roślina wytwarza wielki mięsisty korzeń i rozwija pęd kwiatowy.
Zakwita około lipca-sierpnia tworząc kuliste złożone kwiaty w kolorze amarnatowo-fioletowym. I od tego momentu prezentuje się najpiękniej. Kwiatów jest sporo, są bardzo oryginalne, przypominają trochę kwiaty ostów i przyciągają owady. 



Jesienią i zimą kiedy liście obumrą pozostaje nam okazały „konar” pełen czepiających się wszystkiego niełupek, zwanych popularnie rzepami. Nasiona te przyciągają z kolei ptaki. Są przysmakiem szczygłów, dzwońcy i czyżyków. 


 Tak więc w każdym ogrodzie eko, powinno się znaleźć miejsce dla łopianu większego, a wypisane powyżej zalety przemawiają na jego korzyść. 


A tak szczerze to dla wszystkich którzy poszukują oryginalnych roślin do swoich ogrodów może to być ciekawe doświadczenie z wprowadzeniem królowej rumowisk na rabatę bylinową. Zamiast innych tropikalnych wielkolistnych piękności, których istnienie często weryfikuje pierwsza mroźna zima. Jak wiele rodzimych gatunków łopian, ma nie tylko ciekawy wygląd, ale jest też bezproblemowy. Pęd kwiatowy, jest sztywny i nie wymaga podpierania. Roślina rośnie sama w półcieniu jak i na pełnym słońcu (choć jej liście w gorące, suche dni mogą mdleć). 

Są też inne zalety giganta, moje psiaki uwielbiają się ganiać w rzepowych chaszczach i zupełnie im nie przeszkadza że czasem się coś im do ogona przyczepi. 
Na poniższych zdjęciach widać jakie gabaryty mają moje łopiany. Cafarek, ten czarny futrzasty jegomość, ma 70 cm w kłębie, głowę nosi sporo powyżej metra a i tak gąszcz "gałązek" i rzepowych kwiatów znajduje się dużo powyżej jego nosa.

 


W każdym razie mam ochotę poeksperymentować z moimi łopianami i udekorować nimi nie tylko wyspę ale też niektóre miejsca w ogrodzie. Mam plan wprowadzić je na rabaty lub stworzyć z nich duże grupy na granicach gdzie ogród uporządkowany chyli się ku dzikiemu I wcale nie chcę mu mówić „odczep się rzepie” bo wiem że on się i tak nie odczepi.



17 komentarzy:

  1. Bardzo lubię ten demoniczny, organiczny, kobiecy pierwiastek u Schulza. A co do cytowanego przez Ciebie opisu łopianu, to właśnie mi przyszło do głowy, że nadawałby się on na zabójcze dyktando :). Najeżony jak..psia sierść łopianem? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko jedyna tylko nie dyktando!!!! Jestem słynna ze swoich błędów ortograficznych!!! ratuje mnie autokorekta :) dobrze ze technika zlitowała się nad dysortografami.

      Usuń
  2. Klimat "Sklepów..."przypłynął do mnie po przeczytaniu. Klimat jedyny i niepowtarzalny.
    Mnie łopiany kojarzą się zawsze z "Brzydkim kaczątkiem". Kaczka wysiadywała pod jego liściem jaja. Pamiętasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Schulz miał specyficzny język, nietypowe spojrzenie na wiele aspektów. Generalnie był bardzo ciekawym człowiekiem, choć mało się o nim mówi i pisze.

      O "Brzydkim kaczątku" nie pamiętałam!!! ja krótko miała styczność z takimi bajkami. Czytano mi piękne książki nie bajki. A potem jakoś nie było okazji do powrotu ;)

      Usuń
  3. Podpisuję się wszystkimi łapkami:-))) Łopiany lubię bardzo i mam w kilku zakątkach ogrodu. Musiałam stoczyć o nie z Ciocią prawdziwą batalię, bo Ciocia wszelkie " chwasty" wyrywa bez litości. Ze zgrozą patrzy na moje łopiany, żywokosty, mydlnice i mniszki. A ja je lubię i nieodmiennie się nimi zachwycam!
    Uściski
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie jest to piękno oczywiste ale z drugiej strony tak okazałe rośliny są piękne same w sobie. A jak są jeszcze bezproblemowe to już tylko je kochać.
      Taki ogród z "chwastami" ma dodatkowy urok, one wprowadzają sobą klimacik jakiego się nie uzyska sadząc nawet najpiękniejsze rośliny "z katalogu" no i ta aura tajemniczości i dziczy ;)))
      Na szczęście moja mama nie pieli mi rabat!

      Usuń
  4. Ja też lubię łopiany, mają przepiękne liście, znajomi chodząc po moim ogrodzie , zawsze pytają zdziwieni po co mi to zielsko? Ddla liści i kwiatów odpowiadam:)pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Cudowna odpowiedź!
      Często uprawiamy rośliny które są chwastami tyle że na innych kontynentach, takie same "zielska" i jakoś nikt się nie dziwi...

      Usuń
  5. mam taką migawkę z dzieciństwa:
    czyszczę oblepione rzepą uszy mojego spaniela Dżekiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje psiaki są "krótkosierstne" ale często muszę czyścić ich obroże wyskubując z tasiemek haczyki rzepów...nie wspominając że zdarza mi się też z własnych włosów....a dzieciństwo mam już za sobą ;)

      Usuń
  6. No rzeczywiście, po co jakaś gunera olbrzymia, jak wystarczy poczciwy łopian. Trzeba jednak mieć duży ogród i trochę leniwych przyjaciół i członków rodziny, żeby nie pomogli nam w wolnych chwilach powyrywać chwastów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się trochę wyleczyłam z eksperymentów typu gunera. Serce i portfel płacze po każdej zimie ;) ale można sobie zamienników poszukać. Oczywiście łopian to nie to samo ale w fajnym zastosowaniu może być bardzo ciekawy.

      Usuń
  7. Brawo za promowanie rodzimych gatunków, popieram. Psiaki przeurocze :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja kwiaty łopianu dodawałam do bukietów polnych na przyjęcie weselne mojego najmłodszego. Sielskie klimaty były, a łopian piękny fioletowy ...:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem za. Wprawdzie nie mam go u siebie ,bo jak pisałaś wymaga dość żyznej i wilgotnej gleby ale zdrowe i piękne okazy mogą cieszyć oko o wiele bardziej niż jakieś wynędzniałe i ledwo zipiące egzotyczne rarytasy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Odświeżające spojrzenie na chwast(?). W odpowiednim anturażu wiele roślin może zyskać nowe zastosowanie.
    Zapraszam do siebie, rozdaję książki z okazji 4 rocznicy „narodzin” mojego bloga, który ostatnio reformuję (m.innymi trochę „skróciłam” nazwę z „Wirtualny Ogród Ewy G.” na „Ogrody Ewy G.”, bo miałam nadzieję, że potym „G.” mnie poznacie) http://wirtualnyogrod.blogspot.com/2013/03/to-juz-4-lata-rocznicowoksiazkowo.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Łopian ma duże zastosowanie lecznicze, warto o nim poczytac na stronie http://leczniczeziola.pl/579/lopian

    OdpowiedzUsuń