środa, 6 kwietnia 2011

Z perspektywą na kolorowe lato, czyli jak nie posiejesz to nie będziesz mieć.

Dopiero, niespiesznie nadeszła wiosna i rośliny z wolna (oprócz szalonego chmielu z oranżerii ) zaczynają budzić się do życia, a ogród nabiera barw za sprawą pierwszych kwiatów cebulowych, kiedy ja już myślę o lecie... ba nawet o kolejnych latach!
Tak to już wygląda, kiedy ma się pod opieką ogrodowego kolosa, w którym pojedyncze rośliny, o ile nie są pokaźnych rozmiarów, znikają w masie zieleni. By cokolwiek było widać musi być sadzone grupami( mam tu na myśli rośliny zielne ). Tak więc, aby zminimalizować koszty utrzymania moich pokaźnych rabat, staram się robić własne rozsady bylin i roślin jednorocznych, by mieć czym uzupełniać, zamieniać i z czego komponować nasadzenia. Po tegorocznej zimie widać że taka praktyka się opłaca, bo mogę prawie niezauważalnie zacerować dziury jakie powstały w barwnych kobiercach.
Zachęcona zeszłorocznym sukcesem dokonałam już pierwszych wysiewów bylin oraz ziół no i czekam co z tego wyrośnie.

Image and video hosting by TinyPic

Część roślin jednorocznych już wzeszła, ale te zostały posadzone już w połowie marca,a na razie siedzą sobie grzecznie w inspekcie by się nie wychłodzić.

Image and video hosting by TinyPic

Pierwszy raz zabrałam się za uprawę heliotropu i werbeny oraz jakiś pokrewnych im jednorocznych urokliwców i jestem ciekawa czy to był dobry pomysł i czy trud się opłaci. Generalnie, chyba jestem lepszym ogrodnikiem dla bylin. Może wynika to, z wewnętrznego baraku przekonania o słuszności, męczenia się nad czymś co jest wybitnie krótko wietrzne, a rośliny to po prostu czują?
Od paru lat, z mizernym skutkiem, robiłam rozsady ale dopiero zeszły rok przyniósł przełom w tej dziedzinie. A zaczęło się od kupienia dwóch inspektów z poliwęglanu i ustawieniu ich w małej szklarni. Rośliny rosły jak szalone a ja tak siałam, przesadzałam, dosiewałam, a na koniec okazało się że pojawiło się ponad 1.500 nowych roślin!!!! Ten sukces był mi jednak ogromnie potrzebny ze względu na projektowaną rabatę wzdłuż oranżerii na której zamieszkały prawie wszystkie z nich. To była bardzo udana produkcja na wielką skalę i w tym roku chcę ją powtórzyć.
Co prawda nie zamierzam projektować kolejnych tak wielkich rabat ale myślę że rośliny znajdą swoje miejsca na już istniejących, no i będę pewnie je rozdawać znajomym.
W tym roku część rozsady zrobiona jest z nasion zebranych w ogrodzie, szczególnie roślin cieniolubnych oraz ciekawych okazów, jakich nasion nie da się łatwo kupić. I te budzą moją największą ciekawość czy wzejdą.
A tak wyglądało to w zeszłym roku, zdjęcia z lipca czyli połowy produkcji ;)

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

1 komentarz:

  1. Szczerze kibicuję werbenie (z resztą prywatnie to już od dawna, ponieważ z przyjemnością ją popijam :))

    OdpowiedzUsuń