wtorek, 30 kwietnia 2013

Raport z wiosennych działań ogrodowych

Dawno mnie tu nie było.... A dlaczego??? A dlatego że....

Przyszła ONA (wiosna) trochę spóźniona, roztargniona, zaspana i w tym roku leniwa ale jednak zaszczyciła nas wszystkim swoimi walorami - powiewem ciepła i życia. I wtedy obudził się ON (ogród) i jak tylko wychylił nos spod śniegowej pierzyny, zaczął wysyłać pierwsze żądania. W tym roku stał się wyjątkowo marudny i kapryśny oraz niecierpliwy. Wszystko chciał na raz i "na wczoraj". Opiel mnie, przytnij, nawieź, podlej, obsiej i posprzątaj.....NATYCHMIAST!!! Bo inaczej będę ciebie szantażował że: zachoruję, nie zakwitnę, zdziczeję, zbrzydnę i przyniosę ci wstyd. No i jak tu uprawiać takiego tyrana??? a do tego jak uprawiać go z sercem???



 Pod tą presją poświęciłam mu całą uwagę i czas. Oczywiście przy moczarowych areałach trudno się przy takiej wiośnie wyrobić ze wszystkimi potrzebnymi pracami. Mimo że bagienko pochłonęło mój cały wolny czas i energię, to ciągle lista rzeczy "do zrobienia natychmiast" jest długa, a pozycji na niej przybywa zamiast ubywać. Ehhh żeby doba była dłuższa i sił więcej....
Mam przez to kilka zaległych tematów w trakcie pisania których, tak zwanie film mi się urwał, bo dużo świeżego powietrza działa upajająco, aż nad to.

Ale czas spojrzeć ciut wstecz co się przez ten czas działo i jak bagienko przeistoczyło się z okresu trudnej urody po wiosenną świeżość delikatność i piękno.




Ostatnie moje doniesienia z frontu ogrodowego pokazywały moczary zasypane po uszy a oranżerię aż po dach. Niedługo później zrobiło się ciepło, i coraz cieplej, a cały ten śnieg zmieniał stan skupienia a wraz z tym procesem bagienko zaczynało być godne swojej nazwy.... Trudno było nie utopić się wychodząc z domu. Trawnik zamienił się w jezioro, droga przed domem w bagienny rów.




Ten moment w roku jest najtrudniejszy do przetrwania i spójrzmy prawdzie w oczy najbrzydszy. Wszystko jest takie szaro-bure, ścieżki są rozmiękłe, trawniki (a raczej moje chwastniki) są przyklapnięte i potargane a ich kolor daleki jest od zielonego. Trawa wydaje się być martwa, zielony jest jedynie mech, z którym z powodów różnych, nie walczę.



Za to niektóre ziółka przybierają takie barwy jak bluszczyk kurdybanek który o tej porze konkuruje z burakiem. Ten buraczany kolorek wygląda dość oryginalnie i z daleka przyciąga wzrok, choć można polemizować czy jest ładny.


Ale wracając do tematu, ciepełko które męczyło białe połacie oznaczało że ogród się obudzi i szybko, podlany duża ilością wody, zacznie nadrabiać zaległości.
Czując co się święci,  rzuciłam się w wir prac ogrodowych.
Jak co roku sprzątanie.


A kiedy tak człowiek siedzi z nosem przy ziemi i wydaje mu się że przyroda jeszcze śpi to niespodziewanie odwiedzają go różni goście: biedronki, biegacze oraz taka pięknooka grzebiuszka.




Kiedy tylko ziemia i powietrze ogrzało się do przyzwoitych temperatur zakwitły krokusy. Zakwitły pięknie i masowo, na trawnikach, rabatach i w krzakach.








Jak tylko pojawiło się coś kolorowego i coś smacznego znaleźli się amatorzy tego jedzonka. Tacy typowi i tacy mniej typowi ...sami zobaczcie ;)





Widać krokusy są smaczne, a z drugiej strony po takiej zimie wszystko staje się jadalne... Na liście winnych są moje ogrodowe kury, czyli dzikie bażanty, które pracowicie karmiłam całą zimę.

A ogród z dnia na dzień się poprawiał i nabierał barw...



Nie ukrywam że robił to wolno. A ja byłam już bardzo stęskniona jakiegoś koloru więc skończyło się wizytą w miejscu rozpusty.A jak na takie miejsce przystało, czekały tam różne pokusy takie małe...




Ja już jestem monotonna znowu kolory błękitne....



ciut większe...


oraz takie wielkie, rzekłabym nawet gigantyczne...



O tej pokusie jeszcze coś napiszę, bo trudno by umknęła uwadze.
A tym czasem zmykam by dalej grzebać w ogrodzie i zdawać relację już na bieżąco.

Chciałabym bardzo podziękować za wyróżnienie, komentarze i waszą obecność w czasie mojej nieobecności blogowej. Ale chyba Wy miłośnicy wszelkiej zieloności wiecie że wiosna trudna i pracowita dla ogrodnika jest, a jak ktoś żyje w czasach kiedy służba wzięła permanentne wolne, to męczy się sam ;)

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i wiosennie !!!!









19 komentarzy:

  1. Uczta dla oczu ogrodnika! Roboty wiosną w ogrodzie rzeczywiscie jest multum. Ja się nie wyrabiam, a mam zaledwie niecały hektar, a co dopiero Ty w Moczarowym! Ale już jest pieknie. Zwłaszcza po szaleństwach w miejscu rozpusty:-)))
    Pozdrawiam
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się autentycznie nie wyrabiam, taka spóźniona wiosna spowodowała że wszystko trzeba zrobić na raz. Dla mnie jednej to jest nie do przeskoczenia. Ale nie ma się co poddawać ;)
    A miejsce rozpusty powinno być zakazane ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiosna szybko nadrabia stracony czas i faktycznie trzeba by zrobić wszystko naraz. Lubię ten czas, gdy się robi kolorowo w ogrodzie i staram się nie poddawać tyranowi :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie dziwię się, że trwasz wiernie przy niebieskościach, śliczne są; a ten kamionkowy gar to może do kiszenia ogórków w dużych ilościach? i ja pozwalam, aby mech rósł sobie swobodnie, trawy mniej, to i także koszenia; kiedyś skrobałam aeratorem, ale dałam sobie spokój; tylko walczę z chmielem, który opanowuje mój ogród, nierówna to walka, przegrywam; zaczerpnęłam ogrodniczej pasji i pędzę na Pogórze grządki kończyć; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja to wszystko znam - wszystko nagle chce być zrobione. Chętnych do pomocy brak niestety. jednak pieknie się u Ciebie dzieje. Ta donica fantastyczna. Ja bym nie obsadzała :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudnie :) Cieszę się, że jesteś. I mam nadzieję z przyjemnością obserwować dalszy rozkwit ogrodu. Pozdrawiam - Mysz

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystko cudnie wiosenne, ale najpiękniejszy ciemiernik. No i donica, oczywiście, i błękity, jak to wiosną.
    Mój ogród też bardzo wymagający i zaborczy tego roku, a ja się podporządkowuję.

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne zdjęcia. Szukam inspiracji na ozdobienie tarasu. Ale mam taki mały metraż, że mało się zmieści. Czy myślicie że warto poza kwiatami dodać jakieś większe donice jak na zdjęciu powyżej? Chcę zrobić coś w stylu drugiego zdjęcia tutaj: http://polishwords.com.pl/blog/2013/5-pomyslow-na-ladny-taras/

    OdpowiedzUsuń
  9. Skąd ja znam to uczucie. Ogrodowy szantaż. I te nerwy i te dziwne sny noca, ze wlasnie cos przegapilam, a nastepna szansa na kwitnienie jest za dwa lata. Piekne zdjecia. Grzebiuszki ziemnej nie widzialam latami. Natomiast z biegaczami zalecam daleko idaca ostrożność. Wybudzone z letargu mają w zyczaju siknąć pochodną kwasu masłowego. Przydarzyło mi się to raz. Nikt nie chciał potem siedzieć koło mnie w autobusie. Ubranie, a raczej mundur leśny, który wtedy nosiłam poszedł od razu do prania. :). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też spieszę się żeby ze wszystkim zdążyć i jeszcze mieć czas na podziwianie wiosny.Pozdrawiam i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dopiero dziś zaglądnęłam i czytałam Twoją opowieść jak bajkę. Pięknie u Ciebie i tak swojsko.
    Też jestem zaszantażowana ogrodem :) i cały czas w takim lekkim zdenerwowaniu że nie zdążę.Istne szaleństwo.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Hortensje i iryski naprawdę szybko zakwitły. Moje jeszcze czekają...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja tez wszystko galopem...24 h to za mało,...pięknie w Twoim ogrodzie..te mgły cudne..:))

    OdpowiedzUsuń
  14. Ile pracy, ile... Ten tylko wie kto ma ogród, ale Twój za wielki na jedna ręce :-) Sił życzę, żeby jeszcze starczyło na radość :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj
    Wyobrażam sobie jak teraz musi być u Ciebie pięknie :)
    Ale wiadomo, że to wszystko okupione jest ogromem pracy.
    I brakiem czasu, więccierpliwie czekam na nowe doniesienia z "ogrodowego frontu robót" :)
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo ciekawy wpis pełen wyśmienitych fotografii. Godna podziwu ogrodnicza pasja!

    OdpowiedzUsuń
  17. Śliczne zdjęcia. Bardzo inspirujący blog. Mnóstwo ciekawych tekstów i zdjęć. Chętnie dodam go do listy najlepszych blogów na: http://niezwykle-blogi-o-ogrodach.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń