sobota, 11 stycznia 2014

Styczeń. A co tam w ogrodzie słychać?




Na szczęście lub bardziej nieszczęście nie ma prawdziwej zimy. Nie tęsknię za nią, ale z każdym dniem coraz bardziej martwię się o ogród który się leniwie rozbudza i oczywiście dostaje głupawki…a jak go w końcu zmrozi to będzie bardzo zdziwiony i na bank to odchoruje. Już Wam pisałam że zachowuje się jak rozpuszczony bachor i teraz do listy swoich wybryków może zaliczyć bieganie bez czapki i szalika.

Sami popatrzcie….
Róże puściły liście…ba nawet nie straciły tych zeszłorocznych, a pigwowiec szykuje się do kwitnienia, tak jak i złotlin japoński który już zakwitł.  A nie są to rośliny które o tej porze roku budzą się do życia.








A do tego ptaki śpiewają, owady latają i ogólnie jest bardzo wesoło jak na styczeń. Może to taka rekompensata ze ten śnieg w kwietniu zeszłego roku i ogólnie krótki sezon wegetacyjnym w 2013? Można by się złapać za głowę ale to wcale nie jest najcieplejsza zima jaką pamiętam. Był taki rok kiedy w grudniu na Wigilię dekorowałam stół nagietkami z ogrodu i nie wiem kto był bardziej zdziwiony ja czy nagietki ;)



Ale wracając do nie całkiem martwego w zimie ogrodu. Pochwalę się tym co kwitnie i na dodatek o tej porze ma prawo. W tym roku do moich standardowych zestawów oczarowo-ciemiernikowych dołączyła kalina. Długo musiałam czekać by okryła się kwiatami ale w końcu się udało. To naprawdę czarujący widok i w morzu brunatnych odcieni, beży i szarości o dziwo mimo małych kwiatów ją widać. Nie powiem rośnie w nie najlepszym miejscu które powinno być wybrane bardziej starannie ale zaczęła radzić sobie zupełnie dobrze i w tym roku dała popis swojej urody. Kwiaty pachą delikatnie i cieszą niesamowicie.
Zawsze marzyłam by mieć okazję podziwiać  takie rarytasy w miesiącach mniej barwnych i ciekawych. Co tu ukrywać wiosną tych drobnych kwiatów bym nawet nie zauważyła bo umknęłyby mi w morzu całej tej bujnej zieleni ale teraz to co innego. Taka aura jaka nam ostatnio panuje jest idealna dla tego krzewu by rozwinąć bladoróżowe dzwonkowate kwiaty, bo krzew ma prawo do tego i choć wzbudza sensację to niezasłużenie.








To samo tyczy się moich ukochanych oczarów które co roku mniej więcej o tej porze wychylają swoje niepozorne wygniecione rurkowate płatki. Wiem wiem że sporo ich już było na blogu ale nie mogłam się opanować J 






No i w tym roku do kwitnienia zbiera się bluszcz, też po raz pierwszy, podobno potrzebuje on trochę czasu by okryć się mało efektownymi kwiatami  które łatwo przemarzają. Ale może mu się uda a nawet jak nie to i tak fajnie wyglądają te jego bąbelkowe pączki.



Swego czasu próbowałam dodać do kolekcji inne rośliny zimo-kwitnące ale te niestety szybko kończyły żywot. Do kolekcji kilkakrotnie sadziłam mahonie japońskie ale ich wzrost był tak imponujący że dołączyły do kolekcji roślin „samo – bonzaiujących się”(Pamiętajcie może moje tulipany XXL??) Czyli nic nie robisz a banzai robi się sam, albo robisz dużo a nic się nie zmienia. Na jedno wychodzi.  Zresztą w przypadku mahonni uzyskanie kwiatów w zimie byłoby mimo delikatnej pogody praktycznie niewykonalne, więc starania skazane były na porażkę.
Miałam też próbę utrzymania  zimokwiatu ale po pierwszym roku dał mi do zrozumienia co o mnie myśli, a bardziej o klimacie Mazowsza i musiałam się z nim rozstać.
Krótki romans z leszczynowcem miał ten sam finał…zostałam porzucona. A jest to roślina która podobno też kwitnie bardzo wcześnie – niestety nie mogę ani potwierdzić ani zaprzeczyć, znajomość bowiem była ekspresowa.
Parotia to był kolejny eksperyment, który dla rośliny źle się skończył, bo z kolei zima z 2011 na 2012 była wyjątkowo okrutna i zweryfikowała moje plany i marzenia o wprowadzaniu do ogrodu gatunków rzadko spotykanych, nie ukrywam, już teraz wiem dlaczego rzadkich. Mimo okrycia nie miała już chęci współpracy.
Tak to jest z eksperymentami , choć są i udane jak te z wprowadzeniem do Moczarowego ogrodu ciemierników. Ogród je pokochał i one go…wzajemne uczucie zaowocowało licznym potomstwem. Ciemierniki bowiem sieją się na potęgę w Bagienku. Odkrywam je w dość nieoczekiwanych miejscach ale też rozsadzam gdzie się da. Oczywiście na kwiaty z takich sadzonek trzeba poczekać co najmniej trzy sezony ale za to zawsze można liczyć na jakąś miłą oku krzyżówkę odmian.










A do tego są takie niepozorne chwasty z którymi o tej porze wstyd byłoby walczyć ;) Niech sobie kwitną, dają sobą świadectwo że w szaleństwie jest jakaś metoda i cień szansy że się uda.



A do tego jeszcze tu i ówdzie się coś zieleni jeszcze...
Budleja w liściach..


Floks niski






PS. Chciałam bardzo podziękować tajemniczemu wielbicielowi, jak myślę wielbicielce :) Moczarowego Ogrodu za nasiona mieczyków!!! Obiecuję nie zmarnuję a wręcz przeciwnie wysieję i będę dbała :)

16 komentarzy:

  1. Mój ogród też budzi się do życia, co mnie martwi, bo mrozów nie unikniemy, niestety. Szkoda drzew i krzewów owocowych. Reszta może jakoś sobie poradzi, jak co roku. Piękne kwiaty można spotkać w Twoim ogrodzie w tej porze stycznia. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu uważasz że nie unikniemy mrozów? w ostatnich czasach to nic nie wiadomo. Oczywiście może przyjść jeszcze straszna zima, ale jak nawet temperatura spadnie poniżej zera to tak jak do tej pory to rośliny tego nawet nie zauważą. Na froncie wpisu są zdjęcia chryzantem...one tak zamarzają i odmarzają jak nie będzie -10 i słońca to tak będą trwały...Ja się tylko boje takiego -15-20 bez śniegu :) to dla tej rozbudzonej przyrody byłaby tragedia. Ale może się uda w tym roku ;)

      Usuń
  2. A może spróbujesz posadzić Stachyurus? W Rogowie ma się świetnie. A różaneczniki z grupy wczesnych? Powinny rosnąć.
    Bluszcz to chyba ma dojrzewające owoce, kwitnie we wrześniu:-) skrzyp zimowy, jaaaki piękny! no i mniszki, co za wiosenne zdjęcie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz tylko mi się wydaje że Rogów ma jakiś swoisty mikroklimat :( Są tam np piękne stewarcje a u mnie ledwo zipią. Problemem z różanecznikami mam podstawowy za dużo wapna w glebie i średnio mi z nimi idzie..azalie z trudem mi się udają a już różaneczniki padają. A z tym bluszczem to głupia sprawa, on ma zielone owoce zgadza się ...ale tam są jeszcze kwiaty wiem że powinien skończyć w październiku i listopadzie ale on moim zdaniem dalej ma kwiaty! może tego tak nie widać na zdjęciu.
      Skrzyp ma się u mnie nad stawem rewelacyjnie, zrobię ładniejsze zdjęcie by go było widać w grupie. Mniszki kwitną od listopada jak tylko robi się cieplej ...ogólnie trochę szaleństwo...

      Usuń
    2. Skrzyp zimowy bywa ekspansywny.

      Usuń
  3. POBUDKA!!! Krzyczy wszystko wokoło...ubawiła mnie ta rekompensata za kwietniową zimę:) To prawda, lepiłam śnieżnego, primaaprilisowego Zająca i Kuraka...do połowy kwietnia trzymało...Oczar mi przemarzł, pigwa (!!!) też. Zmarniała budleja, ketmia wegetuje. Straty są zawsze i wszędzie, cieszą mnie jednak eksperymenty wprowadzenia świeżego powiewu do ogrodu, bo wówczas człowiek najlepiej uczy się Przyrody:) Ściskam noworocznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak eksperymenty dają dużo frajdy bo zawsze coś się nie uda ale są też sukcesy. Tak naprawdę to ja co roku coś tracę, czegoś nie dopatrzę, na coś mi nie starczy sił, głupio lub niefortunnie posadzę. Mam też problem bo w niektórych częściach ogrodu mam zdegradowaną lub silnie zasadową glebę i nic nie chce rosnąć. Ale jak widać nie każdej roślinie jest z tym źle ;) Ja też Ciebie ściskam noworocznie!

      Usuń
  4. Kilka dni temu pracowałam w ogrodzie i zastanawiałam się czy to spóźnione jesienne czy wczesnowiosenne porządki. Nawet owady fruwają. Szczerze powiedziawszy trochę mnie to przeraża. Średnia roczna temperatura nie ma aż takich wahań ,no ale może się wyrównuje to co mieliśmy w ubiegłym roku w kwietniu? Pocieszam się jak mogę ,bo inaczej będzie kiepsko. Najbardziej pewnie ucierpią róże i powojniki ,bo już prawie pękają.Kiedyś tam też próbowałam ściągać do ogrodu różne egzotyzmy z podobnym do Twojego skutkiem. Odpuściłam sobie. Teraz potrafię się zachwycać nad naszą niezawodną leszczyną i w ogóle dostrzegam piękno bezlistnych i bezkwietnych drzew i krzewów. Zazdroszczę ciemierników . Z tych ciągle nie potrafię zrezygnować ale marniutkie jakieś takie u mnie. Trzymaj sięcieplutko i zaraz mi tu zakładaj czapke.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciemierniki muszą być nieźle zdziwione, chyba jeszcze nigdy nie przyszło im patrzeć na świat w takiej temperaturze?
    Samych szczęśliwych dnie w tym roku życzę!

    OdpowiedzUsuń
  6. kurcze jak przyjdą mrozy to wszystko zniszczą :(
    a ostatnio coś zapowiadają ...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nic się nie stanie, Polacy nic się nie stanie, przyroda sama sobie wszystko wyreguluje!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie troche martwi ta wiosna w zimie ale nie zaprzeczam, że widoki cieszą oczy, szczególnie te intensywne kolory, których na ogół brak o tej porze roku. Mnie cieszy spadek temperatur, który daje nadzieje, że tulipany, które u mnie już zaczeły sie wybudzać, nie zakwitną w lutym bo wtedy groziły by im nagłe przymrozki. Trzeba mieć nadzieje, ze matka natura wie co robi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jestem zachwycony zdjęciami, są po prostu przepiękne. Udało Ci się uchwycić fantastyczne momenty.

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne zdjęcia, aż czuć wiosnę w powietrzu :)

    OdpowiedzUsuń