Nim wkroczę do ogrodu południowego zbieram siły, snuje się po ogrodzie i odwlakam nieuchronne prace które nadmną wiszą. I tak doszłam do wniosku że jak na moczarowy ogród mało piszę o bagiennych roślinach.
W sumie część wodna mojego ogrodu jest bardzo dzika i zdominowana przez roślinność rodzimą.
Ale w tym gąszczu są też perełki.
No i te perełki teraz wchodzą w fazę kiedy prezentują się najpiękniej.
No właśnie lilie wodne. Jak można o nich nic nie wspomnieć....
Problem w tym że nie mam do nich szczęścia! I wiosną przeżyłam duży zawód....
W zeszłym roku postanowiłam zakupić stare odmiany tych pięknych roślin. Długo się namyślałm jakie wybrać. Musiały być to rośliny przeznaczone do naturalnych zbiorników wodnych, czyli największe, wytrzymujące na sporych głębokościach...
Wiosną pojawiły się 'Attraction' odmiana o amarantowych kwiatach, 'Marliacea Albida' biała, 'Marliacea Rosea' lekko różowa i Marliacea Chromatella o kwiatach kremowych określanych jako żółte. Wszystkie odmiany z początków XX wieku.
Posadzone w mulistym dnie Podkowy rosły jak szalone. W lato 2010 kwitły obłednie i w sumie aż do października cieszyłam się ich bajkowymi kwiatami..
Wiosną odkryłam że coś jest nie tak jak powinno. W maju na powierzchni wody ledwo pojawiały się liście Marliacea Chromatella, które są dość charakterystyczne bo nakrapiane.
I po szybkiej akcji w woderach wyszło na jaw że większość kłączy zgniła... Zmarzły? Sama nie wiem.
Co ciekawe, własnie Marliacea Chromatella uważana jest za najdelikatniejszą odmianę z tych które kupiłam w zeszłym roku. Więc jeśli miał jej zaszkodzić mróz to chyba powinna pierwsza zakończyć żywot.
A tu...
Kiedy grążele już przekwitły i zawiązały nasiona, one dalej kwitną.
Do tego wytwarzają piekne wielkie liście.
Marmurkowy wzór jest dość uroczy, ale widać go tylko na młodych liściach. Po za tym mam z niego marną uciechę bo lilie rosną z dala od brzegu.
i cudne kremowe kwiaty które aż świecą z ciemnej tafli wody. A jakie piękne mają wnętrza kielichów.
Szkoda że lilie tak się nie popisały. Nie odkupiłam wszystkich odmian. Poczekam jak po kolejnej zimie wyglądać będą mojej lilie. Choć stawu w stylu Giverny czyli ogrodu Moneta, raczej mieć nie będę. Jestem tochę zawidziona, bo myślałam że rośliny będą się u mnie czuły dobrze i rosły świetnie a tu taka niespodzianka.
Dla porównania grążele i gąszcz ich liści. Widać że jest im już ciasno bo liście wyrastają ponad wodę.
Wczoraj z mężem zaczęliśmy kopać staw. Ciekawe, kiedy mój będzie taki piękny?Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńa jak ty je posadziłaś? rzucałaś nimi do stawu?;-p
OdpowiedzUsuń