Tu kosmos i tam kosmos... wszędzie kosmos.
Dziś trochę o kosmosie ogólno-życiowym i o tym który rośnie na miedzy.
Po pierwsze, mam dzień z kubkiem herbaty, laptopem ( lub do wyboru książką lub czasopismem ) i kołdrą. Czyli podstawowy zestaw leniwca oraz chorego, a ja dziś w tej drugiej wersji. Pogoda Nas po prostu rozpieszczała! 13 stopni wiatr i deszcz... cóż za letnia rozpusta! Ta rozpusta zaowocowała przeziębieniem, a to z kolei, dniem leniwym. Oj taki czas też cenny. Dzięki temu mogłam zajrzeć tu i tam, siam i owam i natknąć się na miłe słowa o swoim blogu w Drugiej stronie ogrodu u Megimoher. Bardzo dziękuje i niezwykle mi miło.
Cieszę się że grono czytelników bloga się powiększa! Bardzo dziękuje za komentarze! Mam wtedy motywację by wynajdywać kolejne tematy, pisać, focić i klecić tego bloga po godzinach i w przebłyskach wolnego czasu ;) A z wolnym czasem było ostatnio bardzo kiepsko. Powodów było kilka ale jeden z nich opiszę za niedługo w rubryce "stara oranżeria". Wiem że tam jeszcze pusto i cicho ale liczę że to się zmieni, bo dociągnęłam pewien etap do końca.
Co do czasu przyszłego to w tym roku pewnie padnę trupem, ale zabiorę się za ogród południowy. Z pewnością będzie co opisywać. Dojrzałam już do poruszenia tego trudnego kawałka przestrzeni. A to dopiero będzie kosmos!!! a właściwie kosmiczna ilość pracy. Można określić że to co się tam dzieje to ogrodowa czarna dziura, która wchłonęła cały układ roślin i zamieniła go w nicość. Teraz powrót do ogrodowej normalności zajmie całe lata świetlne (jak już się trzymać kosmicznej terminologii ) Mam nadzieję że tym razem uda się jakoś opanować sytuację roślinną i zapanuje tam upragniony przez mnie ład.
A jak chodzi o Cosmos w ogrodzie. Ten ma się świetnie. Jestem ciekawa jakie ma nazwy ma w innych regionach Polski ale u nas ma łatkę warszawianki. Cóż żeby wszystkie Warszawianki miały tyle uroku co on...
Jest słodziutki, od koperkowych liści po urocze talerzykowate kwiatki. W swojej prostocie i delikatności. No ale żeby robił wrażenie musi rosnąć w sporej grupie. Wtedy można docenić jego piękno, bo pojedyncza roślina zupełnie nie wygląda.
Mam całe poletko zwyczajnego prostego Cosmosu ale wysiałam też pełny, który najpiękniejszy jest chyba w odmianie białej (zdjęcie prezentowałam kilka postów wcześniej)
Pełny w kolorze amarantowym.
i jego zwyczajni pobratymcy.
Kosmosy to jedne z moich ulubionych kwiatów jednorocznych. Wdzięczne, delikatne i bardzo odporne. Cuda!
OdpowiedzUsuńI zdrówka życzę!
Asia
Dziewczyno, mieszkasz w raju! Wszystko mi się podoba , i ogród, i dom , i oranżeria i sama nie wiem nawet co jeszcze. Jest pięknie , aż chciałoby się z kubkiem kawy boso pochodzić sławiąc Stwórcę tego świata i tego miejsca!
OdpowiedzUsuńKosmicznie piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
a ja, jak zwykle, wybieram biały:-) Kosmos to kosmos albo ponętka, albo jeszcze onętek, a warszawiaki to u nas Tanacetum coccineum:-) zdjęcia faktycznie kosmiczne, pod tym niebem... dzięki za miłe słowa i wszystkie miłe komentarze u mnie, jeszcze kiedyś nadrobię czytanie ciebie!
OdpowiedzUsuńTo przecudowne miejsce!
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi magiczne ogrody Moneta
taki prawdziwy raj na ziemi