Ehhh Musiałam być bardzo niedobra w
tym roku!!! Gdybym tylko wiedziała co takiego złego zrobiłam?
Święty Mikołaj zamiast mi coś dać, zabrał! Zabrał mi
pierzastego przyjaciela, moją Lolę, papugę Ninfę. Odeszła od
mnie tak wcześnie i nagle.
Pewnie lata teraz gdzieś w rajskim
ogrodzie...
Moczarowisko pogrążyło się w
smutku. A w domu brak jej uroczych pogwizdywań...pustka.
Ale nie chce pisać dziś tylko o
swojej stracie, życie toczy się dalej. I to nawet w ogrodzie. Zaczynam się, mocno zastanawiać czy na pewno mamy grudzień? Nie
wydaje mi się.....
Na patio kwitną ostróżki, może nie
tak okazałe jak w czerwcu, ale ich widok i tak zachwyca. Posadzone
są w tak zacisznym miejscu że jakoś przeżyły silniejsze
przymrozki i dalej są świeżutkie.
Pogoda ostatnio, zlitowała się nad
moimi roślinami ( i nie tylko moimi ) i nareszcie trochę popadało!
Cóż za święto! Deszcz! Mamy teraz
taki dziwny podział na porę deszczową i suchą. Sucha, mam nadzieję, się skończyła. Bo mimo że ostatnio trzy dni spędziłam na
podlewaniu całego ogrodu to i tak ciągle mu było mało. Czułam
się zresztą dziwnie, że podlewam rośliny w grudniu...i to nie te
zimozielone ale wszystkie! Bo po ostatnich wiatrach ziemia
przypominała księżycowy pył.
Ale wiatr, który hulał nad
Moczarowiskiem, pozostawił po sobie miłą niespodzinę.
Finezyjnie udekorował wszystko co
mógł.
Rano wychodząc z domu na zwiady, czy
nic się nie stało drzewom, długo dochodziła co to za „szron”
na roślinach, kiedy wyraźnie jest temperatura dodatnia ?
A to puch z trzcin i pałki wodnej,
zdmuchnięty ze stawów okleił wszystko co napotkał na swojej
drodze. I tym razem nie było lukrowo tylko puchato ;)
To nie koniec atrakcji. W ogrodzie
Południowym kwitną dalej krokusy jesienne.
Przykryte małą szklarenką by im było
cieplej i zacisznie. Wzeszły wyjątkowo późno i teraz są w pełnej
krasie.
Ale bardziej niż o nich, chciałabym
napisać coś o „szklarence”. Na zachodzie europy, szczególnie w
Anglii takie przenośne ozdobne inspekty są bardzo popularne. Nie
spotkałam ich jeszcze w polskich sklepach. Może dlatego że nasz
klimat ( normalnie) jest zbyt surowy by miały one sens. Mimo to
nawet jeśli wydają się bez użyteczne, bardzo mi przypadły do gustu. W
tym roku udało się dopiąć swego i mam dwa takie inspekty. Jedyną
ich wadą jest duży ciężar, nie są też dokładnie takie jak te
angielskie, ale i tak podobają mi się. Poza tym są domowej roboty,
więc muszą mi się podobać.
Co więcej można je używać do
ochrony późno kwitnących roślin, a mam w planie chronić pod
nimi ciemierniki białe które często zakwitają mi w listopadzie
lub grudniu a potem cierpią w czasie solidniejszych mrozów, tak że
część kwiatów i pąków brązowieje.
Więc liczę że oprócz funkcji
dekoracyjnej, okażą się też pomocne w ogrodzie.
A pod dużym szkłem, jak na grudzień, to ciągle zielono. Kwitnie to i owo. W słoneczne dni miło usiąść
z kubkiem ciepłej herbaty. No bo teraz jest na to czas, o czym już
pisałam.
Wiem że wklejałam już zdjęcia Azariny i Kobei ale jestem pod tak dużym wrażeniem że jeszcze kwitną że po prostu muszę.
Szczególnie że inne rośliny wyglądają już podobnie jak ten fasolnik egipski....
Co do rabat, to też miło na nie
popatrzeć. O ile ktoś lubi susz. Kiedy zaczęły brązowieć pod
koniec sierpnia, łapki mnie świerzbiły by wyciąć niektóre przekwitłe
kwiatostany, szczególnie krwanika, bo nie ukrywam wtedy szpecił. A
teraz się cieszę że jednak został.
Z roślin jakie ciągle wyglądają
pięknie, na liście jest, kapusta ozdobna. Mam co do niej poważne
plany w przyszłym roku. Powinna rosnąć gdzieś na patio by o tej
porze, nie było tam tak pusto (pomijając pancerną ostróżkę
).
A w domu dalej smutek i cisza...oj Lola Lola strasznie ciebie brakuje!
Śliczna jest twoja przenośna szklarenka
OdpowiedzUsuńJa też o tych szklarenkach, fantastyczne są, zwłaszcza gdy trzeba roślinę chronić przed wilgocią zimą. Nie widziałam u nas w sprzedaży.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Współczuję straty Loli, ale jak sądzę niedługo (a może już są a ja nic nie wiem?) będą cudowne szczenięta :)
OdpowiedzUsuńA ja puch pałki wodnej trzymam w wazonie :)) i każdy się pyta co to? :DDDD W ogóle wazony mam zapełnione zupełnie czymś innym niż powinny :DDDDD I te skojarzenia naprowadziły mnie na temat kolejnego postu :))))) bo o meblach chwilowo muszę zapomnieć :)))) A przy okazji tematu drewna: te szklarenki już widzę w finezyjnych drewnianych ramkach :DDDDDDDD może się pokuszę :))))
Pozdrawiam ciepło
No własnie jak człowiek chce szklarenki to sam musi sobie zrobić, moje są metalowo-szklane, spawane. Ale najbardziej mi się marzy taka drewniana, ale to przedemną jeszcze.
OdpowiedzUsuńAneto dlaczego o meblach musisz chwilowo zapomnieć??? A inspekcik Twojej roboty to dopiero byłby WOW! Pokuś się pokuś!
Co do Loli to wielki cios dla mnie, była bardzo młoda jak na Ninfę, zabrał ją wylew (krwiak, nowotwór ?) Ehh nie ma co!
Co do szczeniaczków jak się tylko pokarzą to się pochwalę ;)) Bardzo już na nie czekam!
Szklarenki cudne! Jak lampioniki. Anetko też się piszę na takie drewniane.
OdpowiedzUsuńInteresujący ogród, wpadnę do Ciebie na kawkę, siądziemy przy ostróżkach, by oczy nacieszyć jeszcze latem, poopowiadasz o historii domu i ogrodu, może w najbliższych dniach, skoro ukochana kobea jeszcze kwitnie?
Ogród wprost rajski, ale domyślam się ileż pracy trzeba w taki włożyć, systematyczność obowiązkowa etc.
Cieplutko pozdrawiam - jo-landa z mazurskiej krainy
bardzo szkoda Loli, zwłaszcza, że taka młoda i odeszła nagle...
OdpowiedzUsuńDziałkowcy w ramach szklarenek używają słoików!
Gwenaelle, Jolando, zachęciłyście mnie :)))))) I pewnie w najbliższych dniach opracuję projekt i może między świętami uda mi się pierwszą zrobić :))) ale nie obiecuję :)))) wtedy poproszę o konstruktywną krytykę i kto wie, czy nie będzie ich więcej :)))))))
OdpowiedzUsuńA chwilowo muszę o mebelkach zapomnieć, bo zima, i w szopie mam zimno, a oprócz tego nazbierało mi się trochę zaległości w pracy. Ot, taki marny mam powód ;) Czasami żałuję, że zachciało mi się karierę naukową robić, powinnam była w warsztacie cały czas się szkolić, bo właśnie tutaj jest moje serce :))))))
Anetko, poczekamy do wiosny, nie chcemy, żebys się przez nas przeziębiła.
OdpowiedzUsuńGwenaelle - sorry za prywatę na blogu.
Pozdrawiam -jo-landa
o, powinnnaś żyć i pracować w ogrodzie i warsztacie:-) zapraszam do mnie po wyróżnienie:-)
OdpowiedzUsuńPrzenośna szklarenka , to jest coś.
OdpowiedzUsuńSubtelniej wyglada w ogrodzie niż słoiki :)
Bazkowe pyłki to ja wolę na fotografii,jak dziewczyny były małe to taki piękny, duży pek baziek rozniosły po całym domu ... taki ładny śnieżek padał.
Od tej pory mam do baziek uraz ... mimo, że dziewczyny już na swoim :)))
A kawka w takiej oranżerii jak Twoja , to o lla, sama przyjemność.
Pozdrawiam