środa, 7 grudnia 2011

W puchu i pod szkłem!


Ehhh Musiałam być bardzo niedobra w tym roku!!! Gdybym tylko wiedziała co takiego złego zrobiłam? Święty Mikołaj zamiast mi coś dać, zabrał! Zabrał mi pierzastego przyjaciela, moją Lolę, papugę Ninfę. Odeszła od mnie tak wcześnie i nagle.
Pewnie lata teraz gdzieś w rajskim ogrodzie...
Moczarowisko pogrążyło się w smutku. A w domu brak jej uroczych pogwizdywań...pustka.

Ale nie chce pisać dziś tylko o swojej stracie, życie toczy się dalej. I to nawet w ogrodzie. Zaczynam się, mocno zastanawiać czy na pewno mamy grudzień? Nie wydaje mi się.....
Na patio kwitną ostróżki, może nie tak okazałe jak w czerwcu, ale ich widok i tak zachwyca. Posadzone są w tak zacisznym miejscu że jakoś przeżyły silniejsze przymrozki i dalej są świeżutkie.



Pogoda ostatnio, zlitowała się nad moimi roślinami ( i nie tylko moimi ) i nareszcie trochę popadało!
Cóż za święto! Deszcz! Mamy teraz taki dziwny podział na porę deszczową i suchą. Sucha, mam nadzieję, się skończyła. Bo mimo że ostatnio trzy dni spędziłam na podlewaniu całego ogrodu to i tak ciągle mu było mało. Czułam się zresztą dziwnie, że podlewam rośliny w grudniu...i to nie te zimozielone ale wszystkie! Bo po ostatnich wiatrach ziemia przypominała księżycowy pył.
Ale wiatr, który hulał nad Moczarowiskiem, pozostawił po sobie miłą niespodzinę.
Finezyjnie udekorował wszystko co mógł.





Rano wychodząc z domu na zwiady, czy nic się nie stało drzewom, długo dochodziła co to za „szron” na roślinach, kiedy wyraźnie jest temperatura dodatnia ?
A to puch z trzcin i pałki wodnej, zdmuchnięty ze stawów okleił wszystko co napotkał na swojej drodze. I tym razem nie było lukrowo tylko puchato ;)

To nie koniec atrakcji. W ogrodzie Południowym kwitną dalej krokusy jesienne.
Przykryte małą szklarenką by im było cieplej i zacisznie. Wzeszły wyjątkowo późno i teraz są w pełnej krasie.




Ale bardziej niż o nich, chciałabym napisać coś o „szklarence”. Na zachodzie europy, szczególnie w Anglii takie przenośne ozdobne inspekty są bardzo popularne. Nie spotkałam ich jeszcze w polskich sklepach. Może dlatego że nasz klimat ( normalnie) jest zbyt surowy by miały one sens. Mimo to nawet jeśli wydają się bez użyteczne, bardzo mi przypadły do gustu. W tym roku udało się dopiąć swego i mam dwa takie inspekty. Jedyną ich wadą jest duży ciężar, nie są też dokładnie takie jak te angielskie, ale i tak podobają mi się. Poza tym są domowej roboty, więc muszą mi się podobać.
Co więcej można je używać do ochrony późno kwitnących roślin, a mam w planie chronić pod nimi ciemierniki białe które często zakwitają mi w listopadzie lub grudniu a potem cierpią w czasie solidniejszych mrozów, tak że część kwiatów i pąków brązowieje.
Więc liczę że oprócz funkcji dekoracyjnej, okażą się też pomocne w ogrodzie.



A pod dużym szkłem, jak na grudzień, to ciągle zielono. Kwitnie to i owo. W słoneczne dni miło usiąść z kubkiem ciepłej herbaty. No bo teraz jest na to czas, o czym już pisałam.
Wiem że wklejałam już zdjęcia Azariny i Kobei ale jestem pod tak dużym wrażeniem że jeszcze kwitną że po prostu muszę.



Szczególnie że inne rośliny wyglądają już podobnie jak ten fasolnik egipski....


Co do rabat, to też miło na nie popatrzeć. O ile ktoś lubi susz. Kiedy zaczęły brązowieć pod koniec sierpnia, łapki mnie świerzbiły by wyciąć niektóre przekwitłe kwiatostany, szczególnie krwanika, bo nie ukrywam wtedy szpecił. A teraz się cieszę że jednak został.
Z roślin jakie ciągle wyglądają pięknie, na liście jest, kapusta ozdobna. Mam co do niej poważne plany w przyszłym roku. Powinna rosnąć gdzieś na patio by o tej porze, nie było tam tak pusto (pomijając pancerną ostróżkę ).




A w domu dalej smutek i cisza...oj Lola Lola strasznie ciebie brakuje!





10 komentarzy:

  1. Śliczna jest twoja przenośna szklarenka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też o tych szklarenkach, fantastyczne są, zwłaszcza gdy trzeba roślinę chronić przed wilgocią zimą. Nie widziałam u nas w sprzedaży.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczuję straty Loli, ale jak sądzę niedługo (a może już są a ja nic nie wiem?) będą cudowne szczenięta :)
    A ja puch pałki wodnej trzymam w wazonie :)) i każdy się pyta co to? :DDDD W ogóle wazony mam zapełnione zupełnie czymś innym niż powinny :DDDDD I te skojarzenia naprowadziły mnie na temat kolejnego postu :))))) bo o meblach chwilowo muszę zapomnieć :)))) A przy okazji tematu drewna: te szklarenki już widzę w finezyjnych drewnianych ramkach :DDDDDDDD może się pokuszę :))))
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  4. No własnie jak człowiek chce szklarenki to sam musi sobie zrobić, moje są metalowo-szklane, spawane. Ale najbardziej mi się marzy taka drewniana, ale to przedemną jeszcze.
    Aneto dlaczego o meblach musisz chwilowo zapomnieć??? A inspekcik Twojej roboty to dopiero byłby WOW! Pokuś się pokuś!
    Co do Loli to wielki cios dla mnie, była bardzo młoda jak na Ninfę, zabrał ją wylew (krwiak, nowotwór ?) Ehh nie ma co!
    Co do szczeniaczków jak się tylko pokarzą to się pochwalę ;)) Bardzo już na nie czekam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Szklarenki cudne! Jak lampioniki. Anetko też się piszę na takie drewniane.
    Interesujący ogród, wpadnę do Ciebie na kawkę, siądziemy przy ostróżkach, by oczy nacieszyć jeszcze latem, poopowiadasz o historii domu i ogrodu, może w najbliższych dniach, skoro ukochana kobea jeszcze kwitnie?
    Ogród wprost rajski, ale domyślam się ileż pracy trzeba w taki włożyć, systematyczność obowiązkowa etc.
    Cieplutko pozdrawiam - jo-landa z mazurskiej krainy

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo szkoda Loli, zwłaszcza, że taka młoda i odeszła nagle...
    Działkowcy w ramach szklarenek używają słoików!

    OdpowiedzUsuń
  7. Gwenaelle, Jolando, zachęciłyście mnie :)))))) I pewnie w najbliższych dniach opracuję projekt i może między świętami uda mi się pierwszą zrobić :))) ale nie obiecuję :)))) wtedy poproszę o konstruktywną krytykę i kto wie, czy nie będzie ich więcej :)))))))

    A chwilowo muszę o mebelkach zapomnieć, bo zima, i w szopie mam zimno, a oprócz tego nazbierało mi się trochę zaległości w pracy. Ot, taki marny mam powód ;) Czasami żałuję, że zachciało mi się karierę naukową robić, powinnam była w warsztacie cały czas się szkolić, bo właśnie tutaj jest moje serce :))))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Anetko, poczekamy do wiosny, nie chcemy, żebys się przez nas przeziębiła.
    Gwenaelle - sorry za prywatę na blogu.
    Pozdrawiam -jo-landa

    OdpowiedzUsuń
  9. o, powinnnaś żyć i pracować w ogrodzie i warsztacie:-) zapraszam do mnie po wyróżnienie:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przenośna szklarenka , to jest coś.
    Subtelniej wyglada w ogrodzie niż słoiki :)
    Bazkowe pyłki to ja wolę na fotografii,jak dziewczyny były małe to taki piękny, duży pek baziek rozniosły po całym domu ... taki ładny śnieżek padał.
    Od tej pory mam do baziek uraz ... mimo, że dziewczyny już na swoim :)))
    A kawka w takiej oranżerii jak Twoja , to o lla, sama przyjemność.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń