Mamy dość nietypową ciepłą zimę.
Ogród nie zapadł w sen zimowy pod śniegową pierzynką, bo ta jest
ciągle za cienka, a temperatura też tylko na delikatnym minusie.
Nie jest to pierwsza taka ciepła zima bo bardzo mi przypomina tą z
2006/2007 kiedy sporo roślin jednorocznych rosnących wtedy w
ogrodzie stało się roślinami dwuletnimi. I pamiętam jak na
wigilijnym stole stał bukiecik z nagietkami z ogrodu. Ale zima
2007/2008 też była ciepła i prawie bezśnieżna.
Pory roku trochę się zatarły i
miniony rok był tego dowodem. Styczeń ciepło i mokro, wręcz
powodziowo. Luty suchy i mroźny. W pierwszych dniach maja śnieg i
spory mrozek, potem susza i gorąco, w lecie zimno i deszcze, tchnęło porą monsunową. Na jesieni znowu pora sucha. Teraz prawie
brak minusowych temperatur.
Ale wracając do naszej zimy która
zgodnie z kalendarzem dopiero niedawno się zaczęła, a już wszyscy marudzą że nie ma śniegu i mrozu. O co im wszystkim chodzi? Ja nie
tęsknię za zimnem! Jak nie ma mrozu mam sporo mniej pracy. Do tej
pory nie okryłam roślin, nie usypałam kopczyków wokoło róż. I
dobrze się stało że nie pospieszyła się tej zimy, bo wszystko
musiałabym odkrywać lub rozgrzebywać. Z pewnością od listopada
część roślin by się zagotowała lub zgniła, a co najgorsze
kompletnie rozhartowała. Wydaje mi się że to właśnie było
powodem mojej „różanej porażki” w zeszłym roku. Myślę że
zbyt wcześnie nakryłam krzaki, długo było im aż za ciepło a w lutym
jak przyszedł mróz bez śniegu po prostu tego nie przeżyły.
I właśnie ze względu na urodę
ogrodu w sezonie letnim nie chce mroźnej zimy, nie potrzebuje
brodzić w śniegu po pas. Choć akurat sam śnieg mi nie
przeszkadza, wręcz przeciwnie jest najlepszym okryciem dla roślin.
Ale niech spadnie go więcej, co jest zbawieniem dla roślin, to się zacznie marudzenie ogółu
społeczeństwa, że śnieg, że leży, że śliski..... bo ogólny
trend by narzekać jest w modzie.
Brak mrozu ma też wady, ale o tym może innym razem.
Już dawno nie zabierałam Was na
wirtualny spacer po ogrodzie, a tam kilka miłych niespodzianek. Do przedwczoraj nie było w ogóle śniegu i spod ziemi wyraźnie wystawały
takie oto cuda …
Do tego, od tygodnia kwitnie oczar.
Odmiana o żółtych kwiatach, bo jego czerwona wersja dopiero
zabiera się za kwitnienie. Cóż za leń ;)
A ciemierniki to już w ogóle dały
pełny popis.
A poza tym, tu i tam, jeszcze coś
ozdobnego się znajdzie, co prawda teraz trzeba by było trochę
śnieg z tego strząsnąć.
Rozety roślin dwuletnich zieloniutkie jak na wiosnę, teraz trochę przyprószone śniegiem ale nie wiem czy na długo...
Dzwonek Campanulla medium
Czy naparstnica.
Cały ogród taki zawieszony pomiędzy jesienią a wiosną... przynajmniej do niedawna...
A po za ogrodem, no cóż psiaki rosną jak na drożdżach i są coraz słodsze i kontaktowe.
Sami zobaczcie.
Tu Heca i HipHop Locura En Los Ojos
Hebe i Heban Locura En Los Ojos
Halo Wielki Błękit, Hasz i Heroina Locura En Los Ojos
A tu HoHo Locura En Los Ojos bawi się na mojej biednej kanapie.
Co do konkursu na blog roku okazuje się że miłośników ogrodów jest mniej niż miłośników innych przyjemności. Ale ciągle liczę na Wasze głosy! Pokażmy że jest nas więcej ;)
Moczarowy Ogród zachwyca mnie o każdej porze roku, ale dzisiaj przegrał w przedbiegach z maluchami:-))) Są absolutnie i zdecydowanie CUDOWNE!!!!
OdpowiedzUsuńAle masz skarbeńki w ogrodzie :) a te pieszeczki są prześliczne.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Dziękuję za komplementy o malcach ;)))) Dla mnie też są cudowne, mogę godzinami siedzieć i na nie patrzeć. Co prawda siedzieć to dużo powiedziane bo mnóstwo przy takiej gromadzie pracy ale są na tyle fajne że rekompensują to. Część z nich dalej szuka domów.
OdpowiedzUsuń