poniedziałek, 30 lipca 2012

Oprócz błękitnego nieba

Oprócz błękitnego nieba w ogrodzie można mieć jeszcze błękitne kwiaty.


Wracając do zaległych tematów nie mogę sobie darować by nie uraczyć Was odrobiną lazurowych klimatów ogrodowych. Jako że uwielbiam wspomniany kolor, to staram się jak mogę, kolekcjonować występujące w nim kwiaty. A nie jest to zadanie łatwe, bo wcale nie ma tak wielu roślin kwitnących błękitnie.
O ile fiolet, występuje dość powszechnie o tyle bliski mu niebieski już nie jest tak pospolity.



W tym roku założyłam że zrobię sobie prezent i obsadzę patio w kolorach niebieskich z domieszką kremowego i różu. Amarant i pokrewne mu różowości były nieuniknione ze względu na rosnące na patio goździki brodate oraz tytoń i kosmos samosiejkę z zeszłorocznych obsadzeń.




Na początek sezonu w maju zakwitły tu szafirki by w czerwcu na ich miejscu pojawił się duet ostróżki z przetacznikem zwanym po łacinie wdzięcznie Veronica.
Obie rośliny ładnie się dopełniały i mieszały. Wyglądały naprawdę wdzięcznie, nawet na tle szarej ściany, która słabo uwydatniała ich delikatny błękit.





W tym sezonie ostróżki były zarówno w wersji wieloletniej, bylinowej, jak również jednorocznej w zdecydowanie bardziej granatowej tonacji.
Ostróżki jednoroczne są wyjątkowo urocze. Mają delikatne listeczki i kwiaty jak rośliny występujące w łanach zbóż ale są podatne na choroby grzybowe.





Kiedy obie rośliny z lekka już kończyły kwitnienie na centralnej donicy patio zaczynało się prawdziwe niebieskie szaleństwo. Felicja, facelia i nolana trzy błękitne piękności jednoroczne, prawie jednocześnie weszły w okres kwitnienia i u stóp "kobiety żyrafy" pojawił się malowniczy dywanik.





Gdyby nie goździk byłoby obłędnie błękitnie i pięknie. Ale niestety mój podstępny wychowanek czekał specjalnie, nie kwitnąc wcześniej, by trochę pomieszać i popsuć efekt w tym roku. Bo kiedy rok temu środkowa donica tonęła w różowościach ( i wodzie niestety) on udawał że jest rośliną ozdobną z liści.
A bohaterki z bliska prezentowały się tak:
Nolana.


Felicja



Facelia


oraz razem




Obok kwitły też czarnuszki oraz równie delikatna marzanka. Wszystko w kolorze letniego czystego nieba.




Nawet czosnek w tym roku w jedynej słusznej barwie.


Wilec też.



Było tak błękitnie że aż wiało chłodem nawet w upalny dzień. Tyle że tak ulotne i delikatne piękno szybko przemija i po moim błękitnym niebie pozostało jedynie wspomnienie....
Mimo że trzy gracje (nolana, felicja i facelia ) to w większości rośliny afrykańskie, to jednak upał dał im się we znaki. Niestety w drugiej połowie lipca już nie było błękitnego dywaniku. Co prawda felicja zabiera się za ponowne kwitnienie ale robi to już zdecydowanie mniej efektownie niż na początku miesiąca. Czarnuszka też już przekwitła zawiązując swoje pękate "owocki".
Było minęło ale jest co wspominać ;)

środa, 25 lipca 2012

Ostatni miesiąc i 5 dni!

Dni dzielą się na takie jak szerokie rzeki płynące przez nizinne tereny. Niespiesznie podążają do przodu, lekko rozlewają się na boki tworząc szersze koryto. Takie dni dają nam szanse na "pożycie sobie trochę" i na czynności różne, dla przykładu napisanie czegoś na blogu. Ale są i dni jak górskie strumienie, pędzą jak szalone, woda rozbryzguje się na kolejnych kamieniach a wartki nurt nie pozostawia chwili wytchnienia. Czasem zupełnie niespodziewanie, nasza rzeka zamienia się w potok, wystarczy gwałtowny deszcz wydarzeń i nurt staje się nieznośny i szybki. A kiedy tak pada dłużej? Wtedy mamy powódź i wodę wszędzie. 
Otóż ostatnio miałam kilka takich ulewnych deszczy z przygodami oraz wydarzeń towarzyskich i tak jakoś te dni przepłynęły w pędzie jak ta woda w wartkim strumieniu.
Wiem że dużo Was minęło, bo nie relacjonowałam na bieżąco wszystkich wydarzeń ogrodowych. Ale mam nadzieję że da się jakoś nadrobić te zaległości....

Po pierwsze w czerwcu w Moczarowisku ogrodzie gościliśmy "Maję w Ogrodzie".
Panią Maję wraz z redakcją i całą miła ekipą kamerzystów, dźwiękowców i panią makijażystką. Nagranie zajęło dwa dni w dwóch różnych terminach więc ogród był akurat w trakcie rozwoju. Dzięki temu to co umknęło mi w relacjach czerwcowych będzie można zobaczyć w programie. Może to nawet być ciekawsze bo inny niż mój punkt widzenia na Moczarowisko. Dam znać kiedy będzie emisja, ale należy spodziewać się jej najwcześniej w chłodnych miesiącach jesienno-zimowych. 

Nie było to pierwsze nagranie tego programu w moim ogrodzie ale tym razem o tyle ciekawsze że nie tylko na ogrodzie skupione ..... 



Fot.A.Słomczyńska

Jak widać na zdjęciach udostępnionych przez Panią Annę Słomczyńską, będzie też Hasz, dla którego występ przed kamerą był czystą przyjemnością. Rośnie mi tym samym gwiazda medialna ;)
Bardzo też dziękuję mojej rozmówczyni że tak dzielnie opiekowała się Haszem w trakcie nagrania.


Co do samego ogrodu by nie kazać Wam czekać na sam program. W zeszłym miesiącu rozrastał się na potęgę i kwitł jak oszalały. Pogoda sprzyjała roślinom i niestety niektórym insektom.
Ale do rzeczy w tym sezonie po raz pierwszy zakwitły cudowne peonie. Kupione dwa lata temu potrzebowały czasu by się rozrosnąć i wydać kwiaty wielkości talerzy!

 


W ogrodzie różanym pomimo srogich zimowych mrozów sezon nie był ubogi. Rozrosła się część róż, które dopiero pokazują swoją urodę. 





Oraz te które co roku raczą mnie urodą i zapachem.






Nie mam powodów do narzekania bo większość roślin w czerwcowej wilgotnej aurze wyglądała naprawdę dobrze. Do póki na początku lipca nie nastały mordercze upały ogród prezentował się świeżo i zdrowo.
Pojawiło się też kilka nowości które chyba na dłużej zagoszczą w ogrodowych kompozycjach jak ten dzwonek Campanula medium.

 

W tym roku powrócił do ogrodu po przerwie nachyłek i zrobił to wyjątkowo spektakularnie!


Nachyłek to ta pierwsza żółta kępka na zdjęciu.


Ogólnie w czerwcowej odsłonie I zagon rabaty oranżerii prezentował się bardzo bogato.





Bardzo okazale rozrosły się też moje lawendy wyhodowane z nasion.


Panienka na patio w czerwcu stała w wianuszku goździków brodatych.


No i zakwitła mi długo oczekiwana jarzmianka, okazała się łaskawa na nowym stanowisku.


Pogoda czerwcowa miała w sobie coś magicznego. Po burzach nad bagienkiem zawisała mgła otulając  wszystko wokoło.





Ogłaszam też wszem i wobec że nasiona orlika Black Barlow oczekują na chętnych ;)))