O ogrodzie

Moczarowy ogród to moja największa pasja i miłość. Taki mój skrawek ziemi, który najpierw mnie wychował i ukształtował, bym później bardziej świadoma i z większą wrażliwością mogła kształtować jego przestrzeń i otaczać opieką.
Ale teraz trochę suchych faktów...

PROFIL OGRODU
Powierzchnia parku: 4 ha
Powierzchnia stawów: 5 ha
Styl: Ogród w stylu zbliżonym do angielskiego. Swobodny park z starodrzewem.
Pomniki przyrody: 3 jesiony wyniosłe, 2 cyprysy groszkowe.
Podział przestrzeni:

Image and video hosting by TinyPic

Ogród Północy - rozciągający się od frontu dworu, podzielony na gazon podjazdowy i ogród różany.
Ogród Południowy - rozciągający się na tyłach dworu
Ogród zachodni - obszar rozciągający się pomiędzy dworem a rzeką od zachodniej strony. Składający się z Alejki do powozowni, rabaty skarpy, rabaty nad podkową, ogrodu wokoło spichrza i trawnika zachodniego
Wyspa - dawny park podworski otoczony rzeką i stawem zwanym Podkową.
Ogród Oranżerii - ogród stworzony wokoło cieplarni. Składający się z patio i długiej rabaty oranżerii oraz z trawnika.
Miejsce: Województwo Mazowieckie.
Własność: Prywatna.

HISTORIA OGRODU


Image and video hosting by TinyPic

Ogród rozciąga się wokoło zabytkowego siedliska dworskiego. Jego powstanie datuje się na początki XVIII wieku. Wokoło dworu i sąsiadujących budynków rozciągał się wtedy ogród kwiatowo-warzywny. A ramy ogrodu wyznaczały szpalery jesionowe. Z tego okresu pozostały okazałe drzewa w ogrodzie północnym i południowym.
Kolejnym okresem ważnym dla ogrodu jest pierwsza połowa XIX wieku, kiedy na brzegach meandrującej wokoło dworu rzeki, dziś stawu Podkowy, zasadzane zostały szpalery z Kasztanowców białych a wzdłuż samego budynku od frontu cyprysy groszkowe. Do dziś ostały się resztki tego założenia wraz z kilkoma spektakularnymi okazami kasztanowców. Był to też czas w którym powstał park na "wyspie" z mostem i ozdobnym pawilonem w stylu orientalnym. Niestety większość drzew, łącznie z pawilonem nie dotrwała do dziś.
Druga połowa XIX wieku i pierwsza XX wieku przyniosła załamania i zmiany. W tym czasie dwór często zmieniał właśćieli i był typową rezydencją letnią. W trakcie trwania I Wojny Światowej w dworze znajdował się niemiecki szpital polowy a ogród zamienił się w cmentarz i miejsce utylizowania odpadów szpitalnych. Do dziś dzień można znaleźć zakopane w ziemi, szklane fiolki po jodynie lub morfinie, pochodzące z tych burzliwych czasów.
W tym czasie ogród, szczególnie jego południowa strona, przestał istnieć. Tak więc okres międzywojenny przyniósł kolejne modernizacje. To zaowocowało powstaniem ozdobnego ogrodu za domem. Posadzone zostały szpalery grabowe. W ogrodzie rosły liczne rośliny ozdobne. Kwiaty od frontu jak i na tyle domu rozmieszczone były w geometrycznych rabatach i klombach. Z tego okresu pochodzą również elementy drobnej architektury. Schodki wzmocnienia, murki oporowe. Wiek XX w tym okres wojny, zaowocował kolejną zmianą właściela ( 44 rok) i parcelacją majątku. Ogród z tego okresu miał charakter bardziej swobodny i użytkowy.
Lata 60, to kolejne sprzedaże i parcelacje działek majątku i wielki upadek ogrodu. Zniszczeniu uległo założenie gazonu podjazdowego i prawie cały park na wyspie wraz z jego pięknym i starym drzewostanem.
W roku 1970 majątek został kupiony i częściowo scalony przez moją rodzinę.
W 1996 roku zostaliśmy jedynymi użytkownikami obiektu.
Od 1997 roku zaczęła się era nowożytna Moczarowiska. Z ogrodu południowego usunięte zostały wszystkie drzewa owocowe w tym większości ałycze. Założony został trawnik południowy, oraz posadzone nieliczne drzewa i krzewy ozdobne. W tym samym czasie na wyspie zaczął się żmudny proces odtwarzania parku. Ale uwaga i główne siły skierowane były na uratowanie dworu i budynków wokoło. Wszystko wymagało pieczołowitego remontu z zachowaniem wszystkich oryginalnych elementów.
Od 2004 roku ruszył projekt ogarnięcia ogrodu wokoło dworu i gruntownego porządku na całym terenie, który trwa do dziś.
Przywrócenie Moczarowemu ogrodowi dawnej świetności to projekt na długie lata, może na całe życie.

Image and video hosting by TinyPic

Z RACJI FORMUŁY BLOGA PIERWSZE POSTY, OPISUJĄCE OGRÓD ZNAJDUJĄ SIĘ NAJGŁĘBIEJ I SĄ JAKBY NAJDALEJ CZYTELNIKA. BY UŁATWIĆ ZNALEZIENIE INFORMACJI W NICH ZAWARTYCH PONIŻSZY TEKST TO KOPIA TYCH POSTÓW BEZ FOTOGRAFII. ZAPRASZAM TYM SAMYM DO ZAJRZENIA NA POCZĄTEK BLOGA W CELU OBEJRZENIA CAŁOŚCI.
WSTĘP

Długo zbierałam się by założyć tego bloga, zastanawiając się co miałoby wnieść jego tworzenie i czego mogliby dowiedzieć się czytający go ludzie.
Nie chcę by był to blog tylko o ogrodzie, a o miejscu, a jeszcze dokładniej o miłości i pasji do miejsca które jest nietypowe i dość magiczne. To miejsce w którym czas płynie trochę inaczej....wolniej(?) a może wręcz się zatrzymał jakiś czas temu.
Moczarowy ogród to nazwa wywodząca się od historii tego miejsca na którym kiedyś znajdowały się bagna, w pewnym momencie zmienione na stawy rybne. Pomiędzy tymi moczarami od wieków żyli ludzie. Czy przyciągała ich magia tego miejsca? Czy po prostu chronili się w trudnym do przebycia terenie, trudno stwierdzić. Po ich bytności pozostały liczne ślady oraz dom w jakim obecnie mieszkam. To stary parterowy modrzewiowy dwór, podejrzewam że jeden ze starszych w Polsce. Niewiele ma wspólnego z bielonym dworem powszechnie rozpoznawanym jako typowa siedziba szlachecka. Jest ciemny, szalowany drewnem i dość ponury z wyrazu, jedyne co wyraźnie odbija się od jego ciemnej fasady to rząd białych okien.
Wokoło tej siedziby rozciąga się teren o powierzchni powyżej 8 ha z czego znaczącą część zajmuje "ogród". O tym właśnie terenie i odtwarzaniu wtapiającego się w naturę ogrodu, chciałabym pisać w tym blogu.
Nie ukrywam że to temat rzeka bo lata zaniedbań i trudności spowodowały że natura zbyt mocno wtargnęła do "ogrodu" zacierając jego kontury i generalnie zacierając nawet jego ślady.... . Sześć lat temu zaczęłam ciężką batalię o odtworzenie sielskiego uroku tego miejsca. Czasem jestem "górą" nad dynamiczną naturą a czasem przegrywam tą nierówną walkę.
Jak to już bywa w większych ogrodach przestrzeń kolejnych miejsc z czasem zyskała nazwy. To dość naturalne kiedy miejsca te różnią się od siebie i co więcej są od siebie znacząco oddalone.W takiej sytuacji powiedzenie idę do ogrodu ma raczej mało informacyjny charakter...
Kiedy byłam mała a ogród kompletnie dziki nazwy te niewiele miały wspólnego ze sztuką ogrodową i tak dla przykładu miałam miejsce o nazwie "miejsce w którym pomidor wpadł przez serwetkę do herbaty" (co zresztą opisywało faktyczny wypadek pewnego pomidora i herbaty) oraz "miejsce w którym ktoś nie posprzątał po obiedzie" które to znajdowało się obok nory w starym jesionie wokoło której leżało zawsze sporo kostek i piór,bo widać gospodarzowi nory musiało to odpowiadać.
Dziś ogród podzielony jest na północny, południowy, zachodni, ogród oranżerii, i ogród wokół spichrza, a jego centrum zajmuje dwór. To bardzo naturalny podział gdyż dom leży dokładnie na osi wschód-zachód. Promień słońca zachodzącego w czasie zrównania dnia z nocą przechodzi przez amfiladę pokoi i kończy bieg na wschodniej ścianie (gdzie akurat nie ma okna) ten magiczny widok to moment na jaki czeka się z niecierpliwością pół roku. Zazwyczaj udaje się go zaobserwować w marcu o ile nie pada. We wrześniu pewnym zakłóceniem w spektaklu są liście na drzewach które rozpraszają promień.
Ale wracając do podziału to od frontu dworu znajduje się Ogród Północny podzielony na Gazon Podjazdowy i Ogród Różany za domem zaś Ogród Południowy. Ten zaś składa się z Tarasu Południowego i Oka Trawnika.
Z boku domu od wschodu jest kawałek sadu a od zachodu Alejka do Powozowni, Rabata Skarpa, Park zwany Wyspą otoczony przez Staw w kształcie podkowy zwany od tego kształtu Podkową oraz Rabaty nad Podkową.
Idąc dalej Alejką do Powozowni w kierunku południowym na jej "szarym końcu" znajduje się tzw Oranżeria a wokół niej ogród oranżerii i Patio. To najmłodsza część ogrodu i chyba najbardziej kwiatowa.
To tak słowem wstępu przed szczegółowym rozpoznaniem terenu.

OPISY KOLEJNYCH PRZESTRZENI Z PIERWSZYCH POSTÓW BLOGA

OGRÓD PÓŁNOCNY
Gazon podjazdowy czyli inaczej Trawnik Północny to najbardziej reprezentacyjna część ogrodu, która uległa licznym zmianom przez ostatnie dziesięciolecia. Dawniej tz jeszcze w latach 40 XX wieku miał charakter typowy dla starych założeń parkowych jakie zakładano wokoł siedzib ziemiańskich.
Był więc otoczony podjazdem (co widać na umieszczonej wcześniej mapie). Południowy jego kraniec stykał się z dworem a północny ze ścianą bzów w alei podjazdowej. W Środkowej części znajdowały się geometryczne rabaty z kwiatami a w późniejszym okresie trawnik i krzewy.
Po wojnie założenie to zanikło, bzy zarosły zagajnikiem jesionowym, alejka podjazdowa przestała być drogą dojazdową do dworu (podziały i parcelacje) a zamiast gazonu pojawiła się praktyczna uprawa ziemniaków i malin.

Mimo zniszczeń coś jednak zostało... Na środku dawnego gazonu ktoś zasadził ciekawą kompozycje z dwóch Żywotników kolumnowych i Jałowca płożącego. Z czasem ta kompozycja tak się rozrosła że śmiem przypuszczać że zajmuje 90% ówczesnego gazonu. Od północy dopełniały ją niskie żywotniki kuliste które obecnie zlały się z jałowcem i dawno straciły swoją kulistą formę.
Od wschodu gazon zamyka rząd Świerków o srebrzystych igłach. To wysokie i wyjątkowo dostojne drzewa.

OGRÓD RÓŻANY
Dawniej w czasach "nieposkromionej głuszy" w ogrodzie rosła tylko jedna róża. Była to stara odmiana róży najprawdopodobniej Excelsa, otaczająca schodki od południowej strony dworu. Ostała się dzięki swej wielkiej woli walki z otoczeniem, gdyż jej szlachetniejsze koleżanki nie miały już tyle szczęścia.
W 2007 roku powstał więc pomysł by odtworzyć ogród różany jaki znajdował się kiedyś w parku.
Wybór odpowiedniego, osłoniętego i słonecznego miejsca był niezwykle trudny. I tak znalazło się ono w Ogrodzie Północnym na jego północnym krańcu, pod świerkami pospolitymi gdzie wcześniej rosły piękne dwu metrowe pokrzywy.
Wybór okazał się bardzo trafiony i tak powstała rabata o długości około 50 metrów ciągnąca się od wschodu na zachód ogrodu, na której rośnie obecnie około 70 krzewów róż różnych odmian. W większości są to róże historyczne, parkowe, romantyczne oraz angielskie (nad tematem odmian pochylę się trochę później) Obecnie ogród ten śpi, mam nadzieję dość smacznie pod grubą okrywą, ale latem to najefektowniejsza część ogrodu. Od czerwca do końca lipca kiedy krzewy oblepione są kwiatami, wynagradzają cały trud jaki został w nie włożony.
Z pewnością opiszę jeszcze samo powstawanie owej rabaty różanej bo nie ukrywam że był to temat ciekawy i obfitujący w pewne przygody....
lipiec

FRONT DWORU
Ostatnią częścią Ogrodu Północnego jest podjazd pod ganki (bo dla przekory są dwa od frontu dworu)
Droga dojazdowa z racji zmian jakie miały miejsce po wojnie przesunęła się z frontowej alejki na drogę która od wschodu łączyła dwór z czworakami. Teraz ścieżka którą wykorzystywali kiedyś pracownicy folwarku i służba, zyskała na znaczeniu stając się głównym szlakiem prowadzącym pod dwór. W miesiącach letnich ukryty w gąszczu drzew i krzewów dwór wyłania się przyjeżdżającym dopiero jak dobrną do pierwszego "małego" ganku. I faktycznie, w odróżnieniu od większości Ogrodu Północnego porośniętego iglakami, podjazd jest zdecydowanie zdominowany przez rośliny liściaste.
Na skraju drogi rosną głogi, które w maju pokrywają się chmurką różowych kwiatów, od strony domu zaś bzy i tawuły wczesne rosnące wzdłuż budynku. Ta część prezentuje się najpiękniej wczesną wiosną kiedy najpierw kwitną tawuły potem bzy i głogi.
Obszar znajdujący się pomiędzy drogą a ścianą dworu dawniej zajmowały okazałe Cyprysiki groszkowe, rosły równo wzdłuż całego budynku. Do dziś z 7 z nich ostały się jedynie dwa które mają status pomników przyrody. Zaaranżowanie przestrzeni wzdłuż dworu było niezwykle niewdzięcznym przedsięwzięciem. Długo trwały przymiarki co ma zajmować to dość ciemne i zimne ale jakże wyeksponowane miejsce. Ku naszej rozpaczy kolejne rośliny dokonywały żywota na tym niegościnnym pasku ziemi. Aż do chwili kiedy zostaliśmy obdarowani krzewem tawuły wczesnej która z braku pomysłu została posadzona pod domem. Tawuła ta nie tylko nie podzieliła losu innych sadzonych tam z trudem roślin ale też pięknie się rozrosła i kwitła! Zachęceni tym faktem szybko skompletowaliśmy jej towarzystwo. Ale jak to czasem bywa wśród tawuł wczesnych zaplątały się dwie inne więc towarzystwo okazało się bardziej różnorodne niż być miało.
Najniższe piętro tej kompozycji tworzy barwinek, który bardzo pięknie zadarnił przestrzeń pod krzewami, eliminując chwasty.

OGRÓD POŁUDNIOWY

Ogród zwany Południowym rozciąga się za dworem od jego południowej ściany, stąd wywodzi się jego nazwa. Składa się z tarasu południowego który jest jakby skarpą i oka trawnika który jest obniżony w stosunku do dworu. Z tarasu na trawnik prowadzą schodki. Środkowe z nich otacza altana.
Taras południowy to obszar zdominowany przez wielkiego jesiona wyniosłego i winorośl która szczelnie oplata ścianę domu. Znajduje się tu również piękna wielka thuja o lejących się w dół gałęziach. Z pewnością była to kiedyś najpiękniejsza część ogrodu, świadczą o tym pozostałości drobnej architektury czyli schodki, obniżony ogród (teraz trawnik) i żywopłot grabowy który otacza ogród od południa i wschodu. Niestety nieprzycinany żywopłot urósł niemiłosiernie odcinając od ogrodu światło. Na końcu trawnika rosną liczne wielkie jesiony, które zacieniają resztkę światła, oraz kilka sosen. W sumie muszę z żalem powiedzieć że jest to teraz ogród trudny i niewdzięczny. Ilość włożonej w niego pracy nie przekłada się na jego urodę. Oprócz tarasu tonie w cieniu a rośliny rosną dość niechętnie.
Mimo to, tu znajduje się sporo ładnych krzewów w tym azalie, i leszczyny o powyginanych pędach oraz piękna wiśnia piłkowana, są to młode nasadzenia nie przekraczające swym wiekiem 10 lat. W 2009 roku ogród przeszedł lekki lifting. Oko trawnika obsadzone zostało krzewami w tym dużą ilością iglaków. Na tarasie powstały nowe nasadzenia z krzewów, oraz zniknęły rachityczne już rabaty bylinowe.
Po zmianach ogród potrzebuje jeszcze kilku poprawek i czasu by dojrzał i ładnie wypełnił nowymi nasadzeniami.

OGRÓD ZACHODNI
WYSPA

Poruszając się po mapie terenu przekraczamy kolejne granice. Kolejnym ogrodem który czeka tuż za rogiem to Ogród Zachodni. W przeciwieństwie do poprzedniego nie jest tak jednorodny, w sumie nawet nie posiada jako takiego trawnika i pojawiają się w nim rabaty bylinowe.
Ale zacznijmy po kolei. Spod domu idąc prosto przed siebie, mijając wiekowy kasztanowiec biały a obok niego spichlerz, natrafiamy na pierwszą wodę Moczarowego ogrodu czyli staw Podkowę. Staw ten to efektowne starorzecze, składające się z dwóch szerszych oczek połączonych 12 metrowej szerokości kanałem. Czyli całkiem spory zbiornik o bagiennym charakterze okalający całkiem spory kawałek ziemi zwany wyspą. Wyspa to tak naprawdę półwysep połączony wąskim przesmykiem z lądem, a od drugiego jej brzegu okolony korytem rzeki. Dawniej wyspa mieściła park dworski (co również widnieje na starej mapie) Niestety park ten nie dotrwał do czasów mojej pamięci (postaram się kiedyś opisać jego historię) Na wyspie ostało się jednak kilka starych okazów pięknych drzew, jesiony, lipy, świerk, i piękny kasztanowiec zwany "księżniczką"
W 1997 roku jako pierwszą swoją działalność ogrodniczą zabrałam się za przywrócenie dawnego charakteru tego miejsca. I tak wyspa która wtedy przypominała jałowy step w centralnej swojej części, została wzbogacona o liczne krzewy bzów lilaków i drzew w tym grabów, lip, brzóz, kasztanowców. Z czasem dosadzone zostały też sosny czarne, buki, wiąz i jawor oliwnik oraz na końcu wyrośnięty dąb o imieniu Bruno na cześć mojej obrony pracy magisterskiej.
Rośliny rosły z początku bardzo słabo i niechętnie, długo kolonizując niekorzystny i suchy grunt aż do momentu kiedy wszystko po prostu wystrzeliło w górę.
Na środku wyspy stoi też wiatka z długim stołem wokół którego czasem organizowane są różne imprezy ogrodowe. Za wyspą rozciąga się widok na stawy i istny dziki zachód gdzie króluje bujność przyrody i nieposkromiona zieloność. Tak więc wyspa i rosnący na niej młody park to ostatni bastion ogrodu przed rozległymi obszarami naturalnego krajobrazu. Zresztą często i sama wyspa wymyka mi się spod kontroli i zarasta bujnie po pas różnymi gatunkami traw, zółtymi dziewannami i nawłocią, niebiesko kwitnącą cykorią i białym krwawnikiem, tworząc wielką barwną łąkę kwietną....aż szkoda ją kosić.

RABATY OGRODU ZACHODNIEGO

Z wyspy możemy powrócić do bardziej uporządkowanej przestrzeni dwiema drogami albo przez mostek albo przesmykiem. Więcej, możemy w ogóle nie pokonywać przeprawy i pozostać w pobliżu zabudowań i domu.
Tak więc na drodze do mostu po lewej i prawej stronie znajdują się rabaty z cieniolubnymi roślinami. Zaczynając od lewej nad brzegiem wody znajduje się raba skarpa, to długie na 20 metrów nasadzenie bylinowe z domieszką krzewów i drzew. Rabata powstała w 2005 roku, a wszystko zaczęło się od pewnej płaczącej wierzby która została zasadzona nad wodą. Pod tą wierzbą (wtedy jeszcze malutką) na wyraźną prośbę starszyzny miała stanąć ławka z której możliwa byłaby kontemplacja lustra wody znajdującej się u stup wierzby Podkowy. Problem polegał jedynie na tym, że by do owej ławeczki się dostać trzeba było brodzić po uszy w bujnych pokrzywach. Koszenie tej agresywnej uprawy było dość trudne z racji nachylenia terenu w kierunku wody toteż postanowiłam rozprawić się z pokrzywą na rzecz bardziej przyjaznych w obyciu roślin. Od czasu założenia rabaty rośliny na niej rosnące zmieniały się stopniowo na takie którym cień jest zdecydowanie miły. Tak w końcu powstała kompozycja w której dominują rośliny wczesnowiosenne. To tu kwitną najpiękniejsze ciemierniki, łany przebiśniegów, oczary, prymule, przylaszczki i konwalie. Tak więc jak każde miejsce w ogrodzie, które ma inny "czas świetności" na skarpę biega się wczesną wiosną a wręcz już zimą.
Po drugiej stronie od mostku czyli z prawej, znajduje się kolekcja host pod starym złamanym w połowie kasztanowcem, a następnie obszar zwany tarasami spichrza. Bo faktycznie ta część ogrodu przylega do zabytkowego spichlerza. Na niej również z racji położenia pod koronami drzew dominują rośliny cieniolubne. Ścieżka do tarasów jest obsadzona ciemiernikami różnych typów, a same "tarasy" to miejsce naparstnic, świecznicy, tawułek, jasnot, orlików, tojadu, brunei i licznych paproci. To miejsce ciągle jeszcze się zmienia, coś dodaje, coś przesadzam.
Za nim rozciąga się ciągle dzika część ogrodu pod wielkimi Jesionami wyniosłymi. Te jesiony to prawdziwe giganty o obwodach pni ponad 5 metrów i statusie pomników przyrody. Nazywamy je pieszczotliwie "Trzy siostry" chciałaby kiedyś zrobić pod nimi ogród leśny pełny paproci ale to dopiero plany.
Wspólny mianownik dla rabaty skarpy jak i tarasów spichrza to nie tylko usytuowanie wzdłuż kanału Podkowy ale też nagromadzenie egzotycznych rarytasów. To tu rośnie Gurecznik, Fortegilla, Oczary, Kielichowiec, Kasztan Jadalny jaki i Guzikowiec oraz żółta budleja.

ALEJKA DO POWOZOWNI

Droga do kolejnych ogrodów. Tym traktem, dawniej sprzed dworu skręcając w lewo można było dojechać do powozowni jak i kierując się na zachód do mostu na rzece i dalej na stawy. Szlak, kiedyś mocno użytkowany, dziś jest trasą spacerową wiodącą do najodleglejszej części ogrodu zachodniego czyli Rabaty nad Podkową ale też do Ogrodu Południowego lub do Oranżerii. Z racji zmiany charakteru alejka, została obsadzona krzewami ozdobnymi które miały tworzyć kwitnący o różnych porach roku barwny żywopłot. I tak na trasie pojawiły się lilaki w odmianach, jaśminowiec, kaliny, złotlin, forsycja, derenie. Rośnie tam nawet stara wiśnia z której pożytek mają tylko ptaki.
W sumie to głupie by tworzyć żywopłot od strony malowniczej wody, ale niestety pomiędzy zachodnią ścianą dworu a brzegiem Podkowy zbudowany został basen, nie dla ludzi a dla ryb. Długi na 25 metrów i szeroki na 6, oszpecił znacząco tą część ogrodu. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło... basen ten umocnił skarpę na której stoi dwór i zatrzymał naturalny proces osuwania się gruntu w kierunku wody, który tym samym powodował osuwanie się ściany dworu.
Tak więc z braku możliwości rozebrania szkaradztwa powstawały rozliczne plany zagospodarowania. Rozważany był: basen do pływania (droga inwestycja przy takiej powierzchni a kto by pływał? ), fontanna z nenufarami (głupio tak zaraz obok naturalnego zbiornika), garaż (trochę mało wygodny) aż powstał wielki wybieg dla psów wraz z kojcami. By zasłonić część basenu a przy okazji zadaszyć kojce skonstruowane zostały "zielone dachy" na których można swobodnie uprawiać kwiaty.
Te dachy są bardzo fajnym rozwiązaniem, chroniącym futrzaki od upału w lecie.
Obok basenu, który traktuje jako wyjątkową osobliwość ogrodu ( w stylu krasnala, co gdzie by nie stał i jaki by nie był to i tak zawsze nie pasuje ) znajduje się stary i niepotrzebny słup. Pewnie dawno by już zniknął z krajobrazu, gdyby nie fakt że tak fantastycznie udaje się na nim kobea. Pnącze to co roku wspina się na niego na wysokość ponad 11 metrów i kwitnie bez opamiętania.

RABATA NAD PODKOWĄ

Kończąc spacer po Ogrodzie Zachodnim docierany do najbardziej słonecznej jego części. To tu mogłam w pełni zrealizować swoje marzenie o wielkiej rabacie bylinowej. Z racji parkowego charakteru, większość przestrzeni w bezpośrednim sąsiedztwie dworu jest zacieniona przynajmniej przez pół dnia. W takich warunkach byliny rosą wiotkie lub kwitną mniej obficie. Z racji mojej wielkiej sympatii do kwiatów i rosnącej kolekcji "niedoświetlonych nieszczęśników", powstała długa na prawie 40 metrów rabata. Znalazło na niej miejsce 55 rodzaji bylin w kilku odmianach. To jedno z moich ulubionych miejsc w ogrodzie, ściana kwiatów, wokół których uwija się mnóstwo owadów, a za nimi pas szuwarów, tafla wody i ściana drzew rosnących na wyspie. Rabata została skomponowana w taki sposób by zachowywać walory przez większość okresu wegetacyjnego. Zeszłej jesieni uzupełniłam nasadzenie o wczesnowiosenne rośliny cebulowe. Do tej pory spektakl zaczynał się w maju kwitnieniem wysokich ozdobnych fiołków i orlików by skończyć w listopadzie późnymi astrami i chryzantemami. We wczesnym okresie maj-czerwiec na rabacie dominuje błękit, fiolet i żółty by z czasem zmienić się na fiolet i róż z domieszką kolorów ceglastych.

PODKOWA

Podkowa jest takim naszym przydomowym "oczkiem wodnym" To staw naprawdę magiczny, nie tylko ze względu na fakt bycia starorzeczem.
Na słonecznym południowym brzegu znajduje się półka z roślinami strefy bagiennej, na którą przemycam co jakiś czas, jakąś odmianę ozdobną trzciny lub pałki wodnej (z różnym skutkiem ) Na wodzie królują grążele żółte, przeniesione kiedyś z innego stawu, oraz lilie wodne, starych odmian. Z racji żyznego, mulistego dna rosną bardzo bujnie i obawiam się że niedługo będę z nimi walczć, by nie zarosły całej tafli wody.
Drugi kraniec stawu to strefa cienia i ulubione miejsce wydr. Mają tu norę w wypróchniałym pniu lipy. Nocami słychać jak się nawołują a czasem nawet można je zobaczyć, bo zdaje się że przestaliśmy im przeszkadzać. Te sympatyczne stworzenia zjadły większość ryb ze stawu, więc można śmiało powiedzieć że ryb w moim oczku wodnym trzymać się nie da.
Mimo że ryb nie ma od jakiegoś czasu to staw tętni życiem.
To ulubione miejsce kumaków i żab, oraz zaskrońcy. W porze wiosennej do stawu ściągają ropuchy i grzebiuszki a latem tabuny różnych ważek.