wtorek, 17 stycznia 2012

Styczeń na Moczarach


Mamy dość nietypową ciepłą zimę. Ogród nie zapadł w sen zimowy pod śniegową pierzynką, bo ta jest ciągle za cienka, a temperatura też tylko na delikatnym minusie. Nie jest to pierwsza taka ciepła zima bo bardzo mi przypomina tą z 2006/2007 kiedy sporo roślin jednorocznych rosnących wtedy w ogrodzie stało się roślinami dwuletnimi. I pamiętam jak na wigilijnym stole stał bukiecik z nagietkami z ogrodu. Ale zima 2007/2008 też była ciepła i prawie bezśnieżna.
Pory roku trochę się zatarły i miniony rok był tego dowodem. Styczeń ciepło i mokro, wręcz powodziowo. Luty suchy i mroźny. W pierwszych dniach maja śnieg i spory mrozek, potem susza i gorąco, w lecie zimno i deszcze, tchnęło porą monsunową. Na jesieni znowu pora sucha. Teraz prawie brak minusowych temperatur.
Ale wracając do naszej zimy która zgodnie z kalendarzem dopiero niedawno się zaczęła, a już wszyscy marudzą że nie ma śniegu i mrozu. O co im wszystkim chodzi? Ja nie tęsknię za zimnem! Jak nie ma mrozu mam sporo mniej pracy. Do tej pory nie okryłam roślin, nie usypałam kopczyków wokoło róż. I dobrze się stało że nie pospieszyła się tej zimy, bo wszystko musiałabym odkrywać lub rozgrzebywać. Z pewnością od listopada część roślin by się zagotowała lub zgniła, a co najgorsze kompletnie rozhartowała. Wydaje mi się że to właśnie było powodem mojej „różanej porażki” w zeszłym roku. Myślę że zbyt wcześnie nakryłam krzaki, długo było im aż za ciepło a w lutym jak przyszedł mróz bez śniegu po prostu tego nie przeżyły.
I właśnie ze względu na urodę ogrodu w sezonie letnim nie chce mroźnej zimy, nie potrzebuje brodzić w śniegu po pas. Choć akurat sam śnieg mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie jest najlepszym okryciem dla roślin. Ale niech spadnie go więcej, co jest zbawieniem dla roślin, to się zacznie marudzenie ogółu społeczeństwa, że śnieg, że leży, że śliski..... bo ogólny trend by narzekać jest w modzie.
Brak mrozu ma też wady, ale o tym może innym razem.
Już dawno nie zabierałam Was na wirtualny spacer po ogrodzie, a tam kilka miłych niespodzianek. Do przedwczoraj nie było w ogóle śniegu i spod ziemi wyraźnie wystawały takie oto cuda …



Do tego, od tygodnia kwitnie oczar. Odmiana o żółtych kwiatach, bo jego czerwona wersja dopiero zabiera się za kwitnienie. Cóż za leń ;)



A ciemierniki to już w ogóle dały pełny popis.



A poza tym, tu i tam, jeszcze coś ozdobnego się znajdzie, co prawda teraz trzeba by było trochę śnieg z tego strząsnąć.






Rozety roślin dwuletnich zieloniutkie jak na wiosnę, teraz trochę przyprószone śniegiem ale nie wiem czy na długo...
Dzwonek Campanulla medium


Czy naparstnica.


Cały ogród taki zawieszony pomiędzy jesienią a wiosną... przynajmniej do niedawna...




A po za ogrodem, no cóż psiaki rosną jak na drożdżach i są coraz słodsze i kontaktowe.
Sami zobaczcie.
Tu Heca i HipHop Locura En Los Ojos


Hebe i Heban Locura En Los Ojos


Halo Wielki Błękit, Hasz i Heroina Locura En Los Ojos


A tu HoHo Locura En Los Ojos bawi się na mojej biednej kanapie.





Co do konkursu na blog roku okazuje się że miłośników ogrodów jest mniej niż miłośników innych przyjemności. Ale ciągle liczę na Wasze głosy! Pokażmy że jest nas więcej ;)

3 komentarze:

  1. Moczarowy Ogród zachwyca mnie o każdej porze roku, ale dzisiaj przegrał w przedbiegach z maluchami:-))) Są absolutnie i zdecydowanie CUDOWNE!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale masz skarbeńki w ogrodzie :) a te pieszeczki są prześliczne.
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za komplementy o malcach ;)))) Dla mnie też są cudowne, mogę godzinami siedzieć i na nie patrzeć. Co prawda siedzieć to dużo powiedziane bo mnóstwo przy takiej gromadzie pracy ale są na tyle fajne że rekompensują to. Część z nich dalej szuka domów.

    OdpowiedzUsuń