Jesień w pełni więc i prace jesienne
w pełni.
Do jednych z najważniejszych
październikowych prac w moczarowym ogrodzie należy zakładanie
rabat bylinowych. Jakoś zawsze tak wychodzi że wszystkie kompozycje
które Wam pokazuję na blogu powstają jesienią.
Widocznie muszę mieć cały sezon za
sobą by dojrzeć że gdzieś brakuje mi rabaty lub całego pola
kwiatowego.
W tym roku miałam sobie odpuścić
robienie kolejnych grządek, ale było takie miejsce, a nawet dwa w
których aż się prosiło by coś zaaranżować.
Niestety już tak to jest że oprócz
mnie nikt nie lubi dzikich kniei i nieokiełznanych chwastów.
Kiedy kolejne obszary moczarowiska nabierają „cywilizowanego”
wyglądu, te które jeszcze są bardziej dzikie, zaczynają na tym
tle straszyć (nie mnie ale „innych innych”).
I tak, po długich
rozważaniach, postanowiłam trochę zasłonić obszary chwastowisk
i chaszczowisk parawanami z roślin ciut bardziej eleganckich.
Pierwsza lokalizacja to widok na dziką dzikość na wprost od
tylnych szerokich drzwi oranżerii.
Z tego ponad 3 metrowego wyjścia był
widok na roślinny galimatias. W lipcu ten obszar kwitł i
prezentował się w miarę dobrze, o ile można to nazwać w ten
sposób. Ale niestety od sierpnia straszył schnącymi badylami i
brakiem urody.
Kiedy nastała jesień i widok przez
drzwi Oranżerii był już trudny do zaakceptowania nawet dla mnie,
przystąpiłam do prac.
Etap pierwszy ocena miejsca:
Po pierwsze wybrany obszar trzeba
skosić. Przy ponad metrowych badylach trzeba wyciągnąć
pomarańczowego „żuczka” bo zwykła mała kosiarka nie da sobie rady.
Etap drugi: Koszenie
Z żuczkiem takie prace to bułka z masłem...
Po krótkiej chwili jest już po wszystkim.
Pierwsze etapy prac za nami. Żuczek
jest tak mały bym mogła swobodnie obsługiwać go sama. Kosiarka
jest co prawda dość ciężka ale to najbardziej kobieca wersja
sprzętu jaki jest mi niezbędny do wszystkich większych prac.
Przy okazji koszenie i grabienie
zapuszczonej części murawy.
O żuczku jeszcze kiedyś coś napiszę,
a tymczasem przechodzimy do kolejnego etapu.
Etap trzeci: Grabienie.
Wszystko co zostało skoszone musi
zostać zgrabione i sprzątnięte. Trzeba to zrobić dokładnie.
Etap czwarty: Zrywanie darni:
W kolejnym etapie znowu pojawi się
żuczek i glebogryzarka. Gdyby nie moja wielka niechęć do oprysków,
ten etap można byłoby uprościć, opryskując wcześniej wybrany
obszar herbicydem. Ale nie w moim ogrodzie!!! Wszystkim, którym nie
jest obojętne środowisko w jakim żyją, też odradzam tego typu
„ułatwienia”.
Obszar wyznaczony pod rabatę trzeba
porządnie przemielić glebogryzarką.
Nie należy jednak robić tego zbyt
głęboko by nie wtłoczyć nasion i korzeni chwastów w zimę, a
jedynie je oddzielić od niej.
Na tak przygotowane miejsce musimy
wkroczyć z widłami, grabiami i dużymi pokładami energii oraz
cierpliwości.
Ten etap jest najgorszy i trwa
najdłużej ale przyłożenie się do niego gwarantuje nam mniej
pracy z pieleniem nowo założonej rabaty.
No i potem dla spokoju możemy wzruszyć
ziemię dużo głębiej by na koniec wszystko rozgrabić na równą
płaszczyznę.
Z racji że moje „trawniki” a
raczej murawy składają się z roślin wszelakich, w tym turzyc i
perzu, który swym rozłogami rozprzestrzeniają się wszędzie,
ranty rabat otaczam wkopanymi betonowymi płytami. Bez tego,
wątpliwej urody, ogrodzenia nie dałbym sobie rady z pieleniem. I
wiem że może nie jest to najelegantsza forma ale naprawdę ułatwia
opanowanie ogromnego problemu.
Jak już wszystko jest przygotowane
można zabrać się za sadzenie ...ale to może zostawię na inny
wpis.
O ile rabata z betonowymi obwódkami
będzie kompozycją z krzewów, bylin i roślin jednorocznych, o tyle
poletko ziemi pod jabłonkami przyszykowane jest na kwietnik z
jednorocznych kwiatów. Na pewno zagoszczą na nim słoneczniki
kosmos i titonia, a co jeszcze …..oj długa jest ta lista ;)
A szczygły jakie będą zadowolone. Dwa razy bardziej niż w tym roku.
Na razie ten kawałek ziemi dekoruje
się sam ….jabłkami.
Na końcu trawnika taka ściana kwiatów może być miła dla oka ...
Wybrałam ten temat na dziś bo jest neutralny, wiąże się z nadzieją na coś pięknego, a nie z przemijaniem tego co piękne....lub tych co piękni (z ducha lub ciała) Jednak ten październik nie był tak piękny jak zakładałam....
Dziś też pożegnałam się z pierzastym przyjacielem z którym dzieliłam życie od ponad 10 lat.
Miko lataj szczęśliwie w ptasim raju.
Jesiennie w mojej duszy .....