środa, 16 kwietnia 2014

Uczta zmysłów.


Wiosna pachnie w tym roku tak obłędnie.
 Jest też taka jak lubię najbardziej... niespieszna. Wszystko się powoli rozwija i trwa dłużej niż chwilę. Niby jest ciepło, ale jednak jest chłodno.
Na pierwszego kwietnia z okazji Prima aprylis pogoda zrobiła mi żarcik i nocą na termometrze słupek rtęci opadł do – 8 stopni. Nawet bratki tego nie wytrzymały i z rana mimo reanimacji mrugały do mnie szklistymi płatkami i poczerniałymi listeczkami. Choć z wolna się regenerują to urody im ubyło. W tym roku kwiaty do których mam wyjątkową słabość i na które czekałam z utęsknieniem jakoś są naznaczone pechem.














Miało być kolorowo i jest aż jarmarcznie. Choć drobni ziemni wywrotowcy trochę mi tą kolorową wiosnę ostudzili. Bo w planach tęcza była już jesienią. Ale co zrobisz a konto wiosny gdy licie lecą, to nie zawsze zaprocentuje kiedy liście rosną. Bo po drodze bywa zima i głód a w tym przypadku to chyba już łakomstwo. No bo jak wytłumaczyć zniknięcie 55 cebul tulipanów?  No nie można powiedzieć że zima była sroga i długa więc ktoś tu się opychał bezdusznie…te 5 sztuk to nawet szkoda że zostało. Patrzę na nie jak na takie resztki po smacznym obiedzie …widać za dużo było na tym talerzu. A może ta odmiana była gorzkawa?



W całym bagienku kwitną mirabelki i pachną tak cudownie, chyba pierwszy raz aż tak. Miodowy ciepły zapach roztacza się wokoło.
A i ta biała osnowa jak słodkie ciasto zwabia masę biesiadników, którzy przy uczcie kręcą się nerwowo a zarazem kojąco szumiąc. W tym morzu kwiatów całe ławice drobiazgu korzystają z dobrobytu i obfitości wiosny. Tyle szczęścia na raz.













W ogrodzie północnym pod krzewami fioletowo a powietrze wokoło pachnie fiołkowo. 




A w Oranżerii duszny zapach ciężkiego fioletu bo w tym roku Wisteria postanowiła pokazać na co ją stać.  Nie umiem oddać jej urody na zdjęciach ale jest tak obłędna że każdą chwilę staram się spędzić pod tym baldachimem z kaskady kwiatów. Jest rajsko i bajkowo. Nie mogę się doczekać kolejnych sezonów jak rozrośnie się większa. Mam ją zaledwie trzy lata i w tym roku przepięłam ją ciut niżej bo wspięła się pod sam szczyt i zaczęła demolować system otwierania okien oraz poprawiać kształt rynny. Nie oszukujmy się to piękna modliszka która wpinając się potrafi narozrabiać i naniszczyć dusząc ofiary które napotka na swej drodze. A potem upija wszystkich wonią swoich kwiatów, aż głowa boli. Może rynna nie czuła na taką rozkosz ale gdyby było umierałaby w rozkoszy.





Woda wiosną też pachnie, nie jest to zapach błotnisty i nieprzyjemny a miękki ciepły i świeży. A w tej wodzie życie już wre a w szczególności gody. Żaba moczarowa tak bardzo myśli o niebieskich migdałach i nieziemskich doznaniach że zrobiła się lazurowa. Potem wróci do przyziemnej kolorystyki ale w dobie miłości każdy może sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa, czyż nie?






Ogólnie jest romantycznie w końcu to wiosna…
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH WAM ŻYCZĘ!


8 komentarzy:

  1. Uczta zmysłów i uczta dla oczu:-))) My też w każdej wolnej chwili ( wolnej też od przenikliwych wiatrów ) szalejemy w ogrodzie. Ale nie aż tak, jak Ty:-))) Wisteria po prostu wymiata. Piękna jest!
    Pozdrowienia serdeczne i życzenia świąteczne załączam!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  2. jakież śliczności od rana ;) Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Absolutnie glicynia wymiata :)
    Wesołych Świąt.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też kocham to powoli rozwijające się piękno...cudownych świąt życzę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Post i zdjęcia aż pachną wiosną! Pięknie jest.
    Świętuj radośnie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiosna jest piękna gdy się powoli budzi z zimowego snu i zaczynają kwitnąć drzewa. Wisteria cudowna, fiołki też :)
    Wesołych, pogodnych Świąt!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie, co my robimy, jak nas nie ma ....Pracujemy, nieraz do upadłego, mówię o sobie ;) Cudowne wiosenne zdjęcia. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń