wtorek, 21 czerwca 2011

Kiedy wiosna miesza się z latem na rabatach kwiatowych

Mamy lato! to jest pierwsza dobra wiadomość, druga dobra wiadomość to taka że nareszcie wczoraj porządnie popadał deszcz.
Oby to lato było bardziej wilgotne niż wiosna, to jest pierwsza "prośba" a druga "prośba" by tak nie gnało i nie pospieszało roślin do szybkiego przemijania.


Jak na lato przystało warto zacząć kolorowo i mimo że nie jestem w kolorowym nastroju to na przekór złemu będzie dziś bardzo barwnie!
Przez ostatnie dwa tygodnie na rabatach moczarowego ogrodu dużo się działo. Pogoda była taka że wszystko rozwiało się i przekwitało w oczach.

Jeszcze nie zdążyłam się nacieszyć irysami, peoniami i czosnkami kiedy już zaczynały kwitnąć rośliny typowo letnie. Wydaje mi się że ten rok jakoś strasznie pędzi i wszystko jest na raz. To wcale nie jest miłe wrażenie....
Ale zacznijmy od początku czyli od pierwszych dni czerwca i rabaty nad Podkową. Zaczęło się naprawdę obiecująco, bo zeszły rok był dla tej kompozycji "startowym". Do wiosny 2011, byliny zdążyły się rozrosnąć i wypełnić luki. Niestety kiedy wszystkie czerwcowe piękności zabierały się do kwitnienia, nastały upały. W południe nie dało się wytrzymać na słońcu a delikatne płatki peoni czy irysów wprost zwijały się i mdlały. Szkoda że było tak gorąco bo cały ten okres kwitnienia przyspieszył i po tygodniu część roślin po prostu przekwitła.




Co ciekawe, rośliny które kwitły w zeszłym roku dość obficie jak np. Żelaźniak w tym roku zakwitły bardzo skromnie za to peonie które w zeszłym roku odchorowywały przesadzenie, tym razem zabłysły.




Peonia z dzwonkami, cukierkowe połączenie.



Peonia "Władysława" z różowymi wrotyczmi lub jak kto woli złocieniami (do tej pory nie ustaliłam do końca do jakiej grupy ta roślina należy)






Rabata nad Podkową: początek czerwca




Od strony wody.




Tak więc w połowie miesiąca było już właściwie "po" peoniach, różowych wrotyczach, złocieniach i irysach.
Rabata nad podkową w letniej odsłonie







W sumie jestem zadowolona z rozwoju tego założenia, w tym roku co prawda pojawiła się godna konkurentka w postaci rabaty oranżerii i co tu kryć rabata podkowy wypadała przy niej blado. Ale wydaje mi się że przyjdzie taki moment kiedy role się odwrócą, bo "podkowianka" zachowuje walory aż do października z racji układu i składu rosnących na niej roślin. Jak na razie chyba będę utrzymywać ten stan rzeczy i nic nie zmienię w tym złożeniu od frontu ale dużo się zadzieję z tą rabatą w jej środkowej części pomiędzy piętrem wysokich bylin a bylinami wodnymi. Tam pojawią się nowe rośliny. Ale to dopiero w drugiej połowie lata.

Rabata oranżerii teraz jest w swej szczytowej formie kwitnie większość z rosnących na niej roślin. Z małymi wyjątkami jestem zadowolona z tej kompozycji. Z dnia na dzień robi się bardziej kolorowa...no tfu tfuuu rośliny są na niej naprawdę w świetnej kondycji.






Od wejścia na patio dominuje ostry róż, w lipcu dołączy do niego biel, ale jak na razie jest amarantowo różowo. Takie wejście z przytupem.
Firletka i Ostrygonowiec




Róża pomarszczona na rabacie oranżerii przypominająca małe goździki, wyjątkowo urocza odmiana.



Czosnki jeszcze w rozkwicie i Ostrygonowiec w tle




a za chwilę zmiana ról ....





Ta kompozycja jest naprawdę dwustronna i zarówno od strony patio jak i od strony ścieżki wygląda dobrze. Co prawda Ostrygonowiec częściowo wymarzł zimą ale szybko odrobił straty i nie widać już braków. Róże coś nadgryzło ale chyba nie były smaczne bo już nie widać nowych obszarów konsumpcji liści.

Rabata oranżerii w letniej odsłonie, kolorowo i radośnie, pozbyłam się w końcu wrażenia że każda moja rabata zawiera jedynie fiolet, róż i biel...ufff
Firletka i Mak wschodni












Przymiotno w różnych ujęciach.




moja ulubienica szałwia



Kiedyś miałam różową szałwie, ale gdzieś zanikła. Potem z powodzeniem z nasion wysiałam pewną dzikuskę która wyrosła mi gdzieś na łące. A że była ładna i nie wymagająca postanowiłam że warto ją namnażać. Jakie było moje zdziwienie w tym roku, kiedy moje sadzonki zakwitły ... na różowo i na fioletowo!


1 komentarz:

  1. oj, firletka to od lat moja wielka, wielka miłość :)
    delikatna, ale przeurocza!

    OdpowiedzUsuń