Po kwitnących krzewach przychodzi czas na rośliny zielne, a tu akurat zbliża się pełnia szczęścia i różnorodności. Końcówka maja i czerwiec to najkorzystniejszy czas dla rabat bylinowych moczarwiska. Wszystko kwitnie i wygląda najpiękniej. Codziennie rano rozwijają się kolejne rośliny i powiększa się paleta barw na rabatach.
Co roku jest jakiś bylinowy "hit" który jest celem wypraw i westchnień. W tym roku w plebiscycie pośród domowników, gości i owadów wygrał Wieczornik damski!!!
Jak na zwycięzcę przystało ma atrybuty roślinnej miss. Urodę, wdzięk, kolor i zapach.
Po pierwsze uroda, może przeciętna i niewyszukana ale w takiej obfitości zawsze jest piękno...
Wieczornik faktycznie przykuwa wzrok, jest tak czysto fioletowy że zdaje się świecić, jest wręcz fluorescencyjny. Do tego ma ładny miodowy i ciężki zapach. Jestem nim zafascynowana i nie tylko ja. Kto nie odwiedza ogrodu zwraca na niego uwagę, co ciekawe przykuwa wzrok mężczyzn, nawet tych których, o atencję do roślin, bym nie podejrzewała. Jest więc królem rabaty oranżerii i nawet kuliste wielkie czosnki wyglądają przy nim marnie!
Jak chodzi o całość założenia na którym dominuje wieczornik, to odsłania ono kolejne karty i wydaje mi się że na swoją korzyść. Aż się martwię że będę musiała cokolwiek pozmieniać w przyszłości. Rośliny rosną jak oszalałe i właściwie wszystkie są obsypane pąkami kwiatowymi więc widowisko dopiero się szykuje.
A na razie w oczekiwaniu na resztę kompani kwitną:
Ostrygonowiec
Kocimięta
Kamasia
Irys jeszcze w pąku
a za chwilę...
anemon
czosnki
A to z kolei chwast, Żywokost, całkiem spora roślina prawie nie do zdarcia. Sama wyrosła za kępą liliowców i postanowiłam jej nie wypielić. Naprawdę ładnie się odwdzięcza za tą łaskawość. Czyż nie jest piękna?
Co do innych majowych chwastów jaskółcze ziele które wysiewa się masowo w cienistych zakątkach w okazałych kępach też fajnie wygląda, zupełnie jak dywany z niebieskiej Veroniki na trawniku.
Nad Podkową też kolorowo, kwitną orliki i czosnki w jej zachodniej części, oraz złocienie i irysy we wschodniej.
A gdzieniegdzie mak wschodni
widok ogólny
Irysy o wyjątkowo pięknych kolorach ... :)
OdpowiedzUsuńDobrnęłam dziś do końca maja ubiegłego roku. Pamiętam ten majowy śnieg bo akurat wróciłam ze słonecznej i gorącej już Italii , gdzie o zgrozo , kwitły już róże.Twój moczarowy ogród uwiódł mnie bez reszty. W niektórych momentach uśmiechałam się , bo gdyby nie fakt ,że ja swojego bloga zaczęłam pisać ponad rok po Tobie , to mogłabym pomyśleć ,że po prostu byłaś u mnie i podczytałaś:-). Pewnie Ty tak możesz pomyśleć o mnie ale słowo daję ,ze dziś pierwszy raz na oczy widzę te posty:-).Widocznie ogrodnicy już tak mają ,że dręczą ich te same problemy a i zdarzają się te same upodobania ,bo zauważyłam pewne podobieństwo w podejściu do ogrodu chociaż u mnie to oczywiście na dużo mniejszą skalę. I na pewno już więcej nie będę marudziła ,że mam za duży ogród. Przyznam ,że po dzisiejszej lekturze mam ochotę zaopiekować się tymi fragmentami ogrodu , na które zawsze brakowało mi czasu i pomysłu. Bardzo podoba mi się pomysł z podziałem ogrodu związanym ze stronami swiata. Mój dom też wybudowany na osi wschód zachód na środku działki i aż się prosi o taki podział. Że też wcześniej na to nie wpadłam. Oranżerii zazdroszczę ogromnie.Moim marzeniem jest choćby mała szklarenka i być może się ziści.Jedyne czego nie zazdroszczę to ogromu prac no i pewnie ciągle zaprzątniętej głowy jakimiś nowymi pomysłami.No i cudownie jest znaleźć się tej zimy w środku pięknej wiosny.normalnie chce się żyć.cdn
OdpowiedzUsuń