To trzeba mieć wielkie szczęście by idąc nocą, po ogrodowej ścieżce zderzyć się z jeżem. Patrząc od drugiej strony (jeża) jakiego trzeba mieć pecha, by w pustym i ciemny ogrodzie zderzyć się z człowiekiem. Tak wpadliśmy na siebie, i sama nie wiem kto był bardziej zdziwiony.
Z racji że noc była zimna i trochę się przejęłam że mogłam uszkodzić maleństwo, spędził noc w ciepłym miejscu z posiłkiem (tu przypominam że jeże nie jedzą owców, tylko owady, ślimaki, płazy, jaja i drobne gryzonie ) Ale szczęśliwie nic mu nie było i wrócił do ogrodu nad ranem.
Jeże są naprawdę urocze, a do tego bardzo pożyteczne.
W ogrodzie mieszkają w małej szklarni, w stogu słomy po okrywaniu róż. Z racji że zimowały w tym stogu, musiałam zorganizować sobie inny materiał do okrywania roślin. Ale warto było, widać zimę przeżyły w dobrej formie i teraz pomykają nocą po terenie.
Kiedyś ich nie było, pojawiały się sporadycznie. Teraz pilnuje by miały dobre warunki i zbytnio nie oddalały się od mojego terenu. Bo za płotem wszystko na nie czyha, psy, rozpędzone samochody, i ludzie którzy wszystko palą. Niestety na przedwiośniu mnóstwo jeży ginie spalonych żywcem w stosach chrustu, siana lub liści. Ciężkie jest jeże życie... mimo tych pięknych kolców są takie bezbronne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz